Panie, naucz nas modlić się

Dziedziniec sanktuarium Pater Noster na Górze Oliwnej (fot. P.K.)

Środa, 7 października, Wspomnienie NMP Różańcowej

Łk 11,1-4

1 Jezus, przebywając w jakimś miejscu, modlił się, a kiedy skończył, rzekł jeden z uczniów do Niego: «Panie, naucz nas modlić się, tak jak i Jan nauczył swoich uczniów». 2 A On rzekł do nich: «Kiedy będziecie się modlić, mówcie: Ojcze, niech się święci Twoje imię; niech przyjdzie Twoje królestwo! 3 Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień 4 i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto przeciw nam zawini; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie».

Łukasz nie precyzuje, gdzie dokładnie ma miejsce opisywane dzisiaj wydarzenie: „Jezus, przebywając w jakimś miejscu, modlił się, a kiedy skończył, rzekł jeden z uczniów do Niego: Panie, naucz nas modlić się, tak jak i Jan nauczył swoich uczniów” (11,1). Brak wskazania miejsca podkreśla ponadczasową wartość przedstawianej sceny. Ewangelista pragnie, by czytelnik nie skupiał się na tym „gdzie”, ale „co” robi Jezus. Motyw Jezusowej modlitwy niczym refren powtarza się w Trzeciej Ewangelii. Pan modli się przy okazji ważnych wydarzeń, np.: chrzest w Jordanie (por. 3,21); wybór Dwunastu (por. 6,12); wyznanie pod Cezareą Filipową (por. 9,18); przemienienie (por. 9,28-29); na krzyżu (por. 23,46). Wzmianki o modlitwie Jezusa podkreślają, że w czasie swej ziemskiej działalności jest On zawsze w łączności z Ojcem. Nic dziwnego, że towarzyszący Mu uczniowie również chcieli modlić się jak On. Ówcześni rabini mieli zwyczaj instruowania swoich naśladowców odnośnie modlitwy. Jak na to wskazuje uczniów Jezusa, także Jan Chrzciciel dał uczył swoich uczniów, jak się modlić.

Odpowiadając na prośbę uczniów, Pan uczy ich modlitwy (por. Mt 6,9-13), której nowość wyraża się nie tylko składających się na nią sformułowaniach, lecz przede wszystkim w sposobie myślenia o Bogu, które wyrażają: „A On rzekł do nich: Kiedy będziecie się modlić, mówcie: Ojcze, niech się święci Twoje imię; niech przyjdzie Twoje królestwo!” (11,2). Modlitwa uczniów Jezusa ma zaczynać się od sformułowania „Ojcze” (gr. Pater). Zwracanie się do Boga za pomocą tytułu „Ojcze” nie jest absolutną nowością. W ST Bóg był nazywany „Ojcem” w odniesieniu do narodu izraelskiego (por. Pwt 32,6; Ml 2,10) lub do panującego w Izraelu władcy (por. 2 Sm 7,14; Ps 89,27). W odniesieniu do Jezusa tytuł ten podkreśla szczególny rodzaj łączącej Syna z Ojcem (por. Łk 10,21). To właśnie Syn może objawić Ojca komu zechce (por. 10,22). Teraz Pan podkreśla, że także Jego uczniowie mogą zwracać się do Boga jako do Ojca. Jest to możliwe, gdyż wierzący w Syna Bożego mają uczestnictwo w głębokiej więzi łączącej Go z Ojcem, który jest miłosierny (por. 6,36; 15,20), udzielający darów (por. 11,13; 12,32), dostrzegający ludzkie potrzeby (por. 12,30) i przebaczający (por. 23,34). Jezus zapewne uczył tej modlitwy po aramejsku, a zatem użył słowa Abba, które obecne jest w innych miejscach NT (por. Mk 14,36; Rz 8,15; Ga 4,6). Słowo to wyraża rodzinną więź, wskazuje, że uczniowie w Jezusie stają się prawdziwie dziećmi Boga (por. 1 J 3,1). Modlitwa idących za Synem Bożym powinna charakteryzować się dziecięcym zaufaniem i prostotą.

W pierwszym wezwaniu – „niech się święci imię Twoje” – chodzi o wyrażenie uznania, że tylko Bóg może właściwie oddać chwałę swojemu świętemu imieniu. Podkreśla to strona bierna czasownika hagiadzo („uświęcać, poświęcać”; tzw. passivum divinum). U Ezechiela Bóg mówi: „Chcę uświęcić wielkie imię moje” (Ez 36,23). Zaś Jezus w Ewangelii Jana woła: „Ojcze, wsław imię Twoje!” (J 12,28). W tym wezwaniu prosimy też Boga, by uzdalniał nas do tego, by nasze życie odzwierciedlało Jego świętość: „Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty, Pan, Bóg wasz!” (Kpł 19,2; por. Mt 5,48).

Drugie wezwanie – „niech przyjdzie Twoje królestwo” – nawiązuje do Jezusowego nauczania o królestwie (por. Łk 4,43; 6,20; 8,1; 9,2; 10,9). Królestwo Boże przybliżyło się wraz z przyjściem Jezusa (por. 11,20; 17,21). Trzeba jednak modlić się o jego przyszłe przyjście w mocy (por. 12,31; 23,42.51). W prośbie tej pośrednio prosimy Boga, by nasze życie było poddane Jego panowaniu. Drugie i pierwsze wezwanie mają swoje odpowiedniki w późniejszej żydowskiej modlitwie Kadisz (rodzaj doksologii): „Niech będzie wysławione i poświęcone wielkie Jego imię na świecie, który stworzył wedle woli Swej; niech panuje w królestwie swoim w czasie waszego życia…”.

Podczas gdy pierwsze dwa wezwania Modlitwy Pańskiej koncentrują się na sprawach Bożych, trzy kolejne na potrzebach tych, którzy się modlą. Wezwanie „Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień” (11,3) jest ufną prośbą skierowaną do Boga, by zaspokoił nasze podstawowe potrzeby (por. 6,21). Kontekst Ewangelii sugeruje, że prośbę o chleb można także rozumieć duchowo. W scenie kuszenia Jezus cytuje słowa Tory: „Nie samym chlebem żyje człowiek” (4,4; por. Pwt 8,3), przypominając, że człowiek potrzebuje także pokarmu słowa Bożego. Ponadto pierwsze rozmnożenie chleba było nie tylko cudownym nakarmieniem pięciu tysięcy mężczyzn, lecz również przywołało dar manny na pustyni i zapowiadało Eucharystię (por. 9,12-16). Zatem prosząc o chleb powszedni na każdy dzień, upraszamy Boga, by w naszej codziennej egzystencji nie brakowało darów Słowa i Ciała Pańskiego, które duchowo wzmocnią nas w oczekiwaniu na definitywne objawienie się królestwa.

Jezusowa modlitwa kończy się słowami: „i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto przeciw nam zawini; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie” (11,4). Za pomocą tych słów Pan w pierwszym rzędzie przypomina nam, że jako Jego uczniowie z jednej strony potrzebujemy daru Bożego miłosierdzia, wyrażającego się w przebaczeniu grzechów, a z drugiej jesteśmy wezwani, by przebaczać każdemu człowiekowi, który wyrządzi nam krzywdę. Najpierw jest przebaczenie Boże, z jego doświadczenia bierze początek nasze przebaczanie winowajcom.

Ostatnie wezwanie Modlitwy Pańskiej – „nie dopuść, byśmy ulegli pokusie” – dotyczy tego, byśmy w godzinie próby nie zaparli się Chrystusa i Ewangelii. Użyty tutaj grecki rzeczownik peirasmos („próba, wystawianie na próbę, doświadczanie”) może oznaczać „próbę ostateczną”, czyli wielkie prześladowanie, jakie ma poprzedzić nadejście Mesjasza i końcem czasów. Słowo to może także wskazywać na każdą próbę (por. 8,13) lub pokusę (22,40.46), której chce lub dopuszcza Bóg, jak wówczas, gdy poddawał próbie wędrujących przez pustynie Izraelitów (por. Wj 16,4; 20,20; obydwa w tłumaczeniu LXX). Ostatnie zatem wezwanie modlitwy przekazanej uczniom przez Jezusa wyraża prośbę, by Ojciec obdarzył nas siłą, która pozwoli nam wytrwać w czasie próby i zwycięsko oprzeć się pokusom. Św. Paweł pisze: „Wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, abyście mogli przetrwać” (por. 1 Kor 10,13).

Czy proszę Jezusa, by uczył mnie modlitwy? Które z wezwań Modlitwy Pańskie poruszają mnie najgłębiej? Które jej słowa rodzą we mnie największe pragnienia?

Potrzeba mało albo tylko jednego

Betania, filary kościoła z V w. (fot. P.K.)

Wtorek, 6 października

Łk 10,38-42

38 W dalszej ich drodze zaszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go w swoim domu. 39 Miała ona siostrę, imieniem Maria, która usiadłszy u nóg Pana, słuchała Jego słowa. 40 Marta zaś uwijała się około rozmaitych posług. A stanąwszy przy Nim, rzekła: «Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła». 41 A Pan jej odpowiedział: «Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, 42 a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona».

We wczorajszej liturgii rozważaliśmy fragment Ewangelii Łukasza, w którym Jezus, opowiadając przypowieść o miłosiernym Samarytaninie, podkreślił miłość bliźniego (Łk 10,25-37). W dzisiejszym epizodzie, zachowanym wyłącznie w Trzeciej Ewangelii, na pierwszy plan wysuwa się miłość Boga. Tym samym obydwa fragmenty stanowią swojego rodzaju dyptyk, w którym zobrazowane zostają najważniejsze przykazania Prawa, od których zachowania zależy życie wieczne (por. 10,27). Ponadto wizyta Jezusa w domu sióstr, Marty i Marii, wpisuje się w Łukaszowy temat kobiet, od samego początku obecnych w gronie uczniów (por. 8,1-3).

Perykopa rozpoczyna się wprowadzeniem narracyjnym: „W dalszej ich drodze zaszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go w swoim domu” (10,38). Wspomniana wieś, to według Ewangelii Jana Betania (por. J 11,1), znajdująca się niedaleko Jerozolimy (dzisiejsza Al-Ajzarijja, miasto Autonomii Palestyńskiej), co może tłumaczyć, dlaczego u Łukasza nazwa ta pojawi się dopiero pod koniec Jezusowej podróży do miasta świętego (por. Łk 19,29).

Podczas gdy Marta od samego początku ukazana jest jako niewiasta czynu (zapraszając Jezusa do swego domu, jako kobieta wykroczyła poza ówczesne zwyczaje), jej siostra przyjmuje wobec Jezusa bardziej kontemplatywną postawę: „Miała ona siostrę, imieniem Maria, która usiadłszy u nóg Pana, słuchała Jego słowa” (10,39). Maria, siedząc u nóg Jezusa, przyjmuje charakterystyczną uczniowską postawę (por. 8,35; Dz 22,3). Z uwagą wsłuchuje się w Jego nauczanie, a tym samym realizuje to, co w scenie przemienienia nakazywał apostołom głos z nieba: „To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie!” (Łk 9,35).

Zachowanie siostry nie jest zrozumiałe dla Marty: „Marta zaś uwijała się około rozmaitych posług. A stanąwszy przy Nim, rzekła: Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła” (10,40). Z pewnością zaangażowanie Marty, by jak najlepiej ugościć wyjątkowego Gościa, zasługują na pochwałę (por. 4,39; 8,3). Z relacji Łukasza można jednak wyczytać sugestię, że w jej postawie czegoś brakuje – „uwijając się” (gr. perispao, „być odciąganym, być odrywanym, być pochłoniętym”), nie ma czasu, by z uwagą wysłuchać słów Jezusa. Więcej, widząc zasłuchanie siostry, prosi Jezusa o interwencję.

Pan jednak odpowiada: „Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona” (10,41-42). Wypowiedź ta koryguje sposób myślenia i postepowania Marty (por. 9,55). Już w przypowieści o siewcy Jezus przestrzegał, że zmartwienia i niepokoje mogą niczym ciernie zagłuszyć odpowiedź na Boże słowo (por. 8,14). Również w dalszej części Ewangelii Pan powie: „Nie martwcie się o życie, co będziecie jeść, ani też o ciało, w co macie się przyodziać (…) Któż z was, martwiąc się, może dołożyć choćby jedną chwilę do wieku swego życia? Jeśli więc nawet drobnej rzeczy [uczynić] nie możecie, to czemu martwicie się o inne?” (12,22.25-26; por. 21,34). Zachowanie Marty nie wynikało ze złych pobudek, lecz nie pozwalało jej właściwie wykorzystać okazji do bezpośredniego wsłuchania się w słowo Pana. Maria tymczasem skoncentrowała się na tym, co najważniejsze, czyli na przyjęciu Jezusowego orędzia zbawienia.

Czyja postawa na co dzień jest mi bliższa, Marty czy Marii? Czy potrafię zachować spokój serca w momentach nawału pracy? Czy mam świadomość, że jako uczeń Jezusa jestem wezwany do tego, by moja aktywność brała swój początek w zasłuchaniu się w Słowo?