Ten, kto kocha swoje życie, traci je (J 12,24-26)

Przygotowanie

  • Modlimy się dzisiaj fragmentem Czwartej Ewangelii, w którym Jezus wyjaśnia sens swojej śmierci oraz wzywa uczniów, by naśladowali Go w ofiarnej miłości. Wyciszę moje serce i poproszę Ducha Świętego, by pomógł mi całkowicie otworzyć się na dar dzisiejszego Słowa.

Punkty do medytacji

  • Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli ziarno pszenicy, wpadłszy w ziemię, nie obumrze, zostanie samo jedno, ale jeśli obumrze, przynosi plon obfity (w. 24) Jezus przyszedł do Jerozolimy, by uczestniczyć w dorocznym święcie Paschy. Tym razem będzie to Pascha wyjątkowa, gdyż to On sam, umierając na krzyżu, zajmie miejsce baranka paschalnego. Obecność Pana w świętym mieście od samego początku wzbudza wielkie zainteresowanie. Chwilę wcześniej ewangelista opowiedział o uroczystym wjeździe Jezusa do miasta, w trakcie którego tłumy witały Go jako króla izraelskiego (por. 12,12-19). Również obecni w mieście Grecy, czyli poganie sympatyzujący z judaizmem, zainteresowali się Nim i poprosili Filipa, by zaprowadził ich do Niego (por. 12,20-21). Odczytując w tej prośbie znak nadejścia czasu swojej męki, Pan wypowiedział słowa: „Nadeszła godzina, aby został otoczony chwałą Syn Człowieczy” (12,23). Pierwszy werset dzisiejszego czytania ewangelicznego jest kontynuacją powyższej wypowiedzi. Posługując się krótką przypowieścią o ziarnie pszenicy, Jezus wyjaśnia, jaki jest sens czekającej Go męki. By móc przynieść plon, ziarno musi być wrzucone w ziemię, czyli niejako obumrzeć. Podobnie będzie ze zbawianiem, które Pan przyniesie światu. By mogło ono stać się udziałem każdego człowieka, konieczna jest Jego śmierć. Jako ofiara wynagradzająca wszelki grzech stanie się ona narzędziem otwierającym drogę pojednania ludzkości z Bogiem. Zatrzymam się na chwilę nad misterium wywyższenia Syna Człowieczego. Spróbuję na nowo dostrzec w nim wielki znak miłości Boga, który nie chce, bym zginął przygnieciony moją nieprawością, lecz posyła swojego Syna, by mnie oczyścić i dać mi nowe życie.
  • Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne (w. 25) Śmierć Jezusa jest najważniejszym wydarzeniem zbawczym. Ku niej prowadziła cała historia zbawienia, o niej z zachwytem opowiadali prorocy. Ponieważ stanowi doskonały akt miłości, polegający na całkowitej rezygnacji z siebie, dla uczniów Jezusa jest ona również paradygmatem ich postępowania. Dlatego kontynuując swoją wypowiedź, Pan wzywa ich, by w nowy sposób spojrzeli na swoje ziemskie życie. Jako że wraz z Jego zmartwychwstaniem, przed każdym z nich otwiera się perspektywa życia wiecznego, nie muszą już więcej za wszelką cenę bronić swej ziemskiej egzystencji. Więcej, podobnie jak Jezus, mogą tracić swoje życie z miłości do Boga i bliźniego. Warto tutaj nadmienić, że w Czwartej Ewangelii słowo „świat” (gr. kosmos) najczęściej odnosi się do zła i grzechu, czyli wszystkiego, co w jakiś sposób jest w opozycji do Boga. Zatem Jezusowe słowa o nienawiści do życia na tym świecie, należy rozumieć jako wezwanie do zerwania ze wszystkim, co przeszkadza trwać w jedności z Ojcem i Synem. W jakim stopniu podejmowane przeze mnie codzienne wybory potwierdzają moją wiarę w życie wieczne? Czy potrafię tracić siebie dla Boga i drugiego człowieka?
  • Kto zaś chciałby Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec (w. 26) Służba mistrzowi w starożytności należała do najważniejszych powinności ucznia. Dlatego kolejne słowa Pana wskazują na warunek bycia Jego uczniem. W życiu chrześcijanina ciągle na nowo ma się uobecniać tajemnica Jezusa, także misterium Jego krzyża. Chrześcijaństwo pozbawione ofiarnej i bezwarunkowej miłości oraz walki z pokusą skoncentrowania na sobie bardzo szybko staje się jedynie niedualną podróbką, godną pożałowania karykaturą. W paralelnym fragmencie Ewangelii Marka Jezus mówi wprost: „Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje” (Mk 8,34). Co w naśladowaniu Jezusa sprawia mi największą trudność? Co nazwałbym moim krzyżem, czyli traceniem siebie, którego wymaga ode mnie miłość Boga i bliźniego?

W ciągu dnia

  • Będę powtarzał słowa prośby: „Duchu Święty, pomnażaj moją wiarę, bym naśladując Chrystusa, nie uciekał od mojego krzyża, lecz codziennie brał go na moje ramiona”.

Dobry pasterz daje życie swoje za owce (J 10,11-18)

Przygotowanie

  • Liturgia Słowa IV Niedzieli Wielkanocy przytacza fragment tzw. mowy o dobrym pasterzu (J 10,1-21). Nazywając siebie Dobrym Pasterzem, Jezus naucza, że celem Jego ziemskiej misji jest oddanie życia za owce oraz zgromadzenie wszystkich ludzi w jednej owczarni. Duchu Święty, przyjdź i otwórz moje serce na życiodajną moc Słowa!

Punkty do medytacji

  • Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce (w. 11) Po raz czwarty w Janowej Ewangelii Jezus posługuje się formułą „Ja jestem …”, by pełniej ukazać swoją mesjańską tożsamość. Tym razem do siebie samego odnosi obraz „dobrego pasterza” (gr. ho poimen ho kalos). Tekst grecki można przetłumaczyć również jako „Ja jestem szlachetnym pasterzem”. Owa szlachetność, jak Pan wyjaśnia w kolejnym zdaniu, polega na oddaniu swojego życia za owce. Słowa te zapewne zszokowały pierwszych słuchaczy: można troszczyć się o owczarnię, prowadzić ją na żyzne pastwiska, chronić przed drapieżnikami, ale oddać za nią własne życie? Tymczasem ziemska misja Jezusa ma wyraźny heroiczny wymiar. Umierając na krzyżu, dobrowolnie złoży On ofiarę z siebie samego, by owce miały życie w obfitości. Dokonując samopoświęcenia Pan da dowód swej doskonałej miłości do Ojca i każdego człowieka. Czy mam świadomość, że Chrystus umarł na krzyżu także ze względu na mnie? W jaki sposób ta świadomość wyraża się w moim codziennym życiu?
  • Najemnik zaś i ten, kto nie jest pasterzem, którego owce nie są własnością, widząc nadchodzącego wilka, opuszcza owce i ucieka, a wilk je porywa i rozprasza (w. 12) Najemnik (gr. misthotos) w obliczu niebezpieczeństwa postępuje inaczej niż dobry pasterz, gdyż z owcami łączy go jedynie zlecone mu zadanie. Jest co prawda gotowy poświęcić wiele, ale nigdy nie odda swego życia w obronie owczarni. Jezus dokładnie definiuje śmiertelne niebezpieczeństwo grożące powierzonym Mu owcom. Jest nim „wilk” (gr. lykos), który od początków chrześcijańskiej tradycji postrzegany był jako obraz diabła, nieprzyjaciela ludzkości, chcącego doprowadzić ją do całkowitego upadku. Ów nieprzyjaciel, mający do pewnego stopnia władzę nad światem, zostanie „precz wyrzucony” (por. 12,31), gdy nadejdzie moment wywyższenia Jezusa na krzyżu. Popatrzę na moje relacje z innymi ludźmi, zwłaszcza z mojego najbliższego otoczenia. Czy zdaję sobie sprawę, że ja także we właściwy mojemu powołaniu sposób, jestem odpowiedzialny za ich zbawienie? W jaki sposób dbam o ich wiarę? Czy uczę się rozeznawać, które duchowe poruszenia pochodzą od Boga, a które od nieprzyjaciela?
  • Ja jestem dobrym pasterzem i znam [owce] moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. Życie moje oddaję za owce (ww. 14-15) Jezus zestawia poznanie, czyli więź między Nim samym i powierzonymi Mu ludźmi, z więzią łączącą Go z Ojcem. W innych miejscach Czwartej Ewangelii Pan objawił, że Ojciec jest tym, który wszystko czym sam jest, od zawsze i na zawsze oddaje Synowi (por. 5,26). Ojciec także wszystko Synowi objawia (por. 5,20). Ponadto Ojca i Syna łączy doskonała jedność (por. 10,30) i miłość (por. 17,24), wyrażająca się w radykalnym darze z siebie (por. 3,35; 17,10). Będąc w objęciach odwiecznej miłości Ojca, Jezus pragnie podobną miłością dotknąć każdego człowieka. Stąd gotów jest dla ratowania ludzkości przed wiecznym potępieniem oddać swoje życie. Na dłuższą chwilę zatrzymam się nad krzyżową ofiarą Jezusa. Spróbuję na nowo uświadomić sobie, jaką cenę zapłacił za moje zbawienie.
  • Mam także inne owce, które nie są z tej zagrody. I te muszę przyprowadzić, i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz (w. 16) Troska Jezusa – Dobrego Pasterza nie ogranicza się jedynie do aktualnego grona uczniów, czy nawet całego Izraela. Jego zamiarem jest zgromadzenie w jednej owczarni, czyli w jednej wspólnocie wiary, wszystkich ludzi, zarówno Żydów, jak i pogan. By osiągnąć ten cel, Pan pośle na cały świat swoich uczniów, by dali świadectwo prawdzie. Jak czytamy pod koniec Janowej Ewangelii: „I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej księdze, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc, mieli życie w imię Jego” (por. 20,30-31). Co robię, by także inni ludzie mogli spotkać Jezusa? Czy moje życie jest dla innych Dobrą Nowiną o zbawieniu?

W ciągu dnia

  • Będę powtarzał modlitwę: „Panie Jezu, dziękuję Ci za twoją miłość, za to, że nieustannie prowadzisz mnie ku Ojcu”.

Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem (J 6,55.60-69)

Przygotowanie

  • Dzisiaj kończymy kilkudniowe rozważanie tzw. mowy eucharystycznej (J 6,22-71), w której Jezus korzystając z zainteresowania, jaki pośród Żydów zbudził cud rozmnożenia chleba, i odwołując do starotestamentalnego znaku manny, zapowiedział prawdziwy pokarm z nieba, jakim będzie Jego Ciało i Krew. Nauka ta jest niełatwa i dlatego wielu spośród dotychczasowych uczniów Go opuszcza. Wejdę w modlitwę Słowem, otwierając się na prowadzenie Ducha Świętego.

Punkty do medytacji

  • Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem (w. 55) Chwilę wcześniej Jezus wprost powiedział o konieczności spożywania Jego Ciała i picia Jego Krwi: „Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym” (6,54). Jak manna podtrzymywała życie Izraela w drodze do Ziemi Obiecanej, tak pokarm z nieba, którym jest Ciało i Krew Chrystusa, da życie wieczne tym, którzy zmierzają do ojczyzny niebieskiej. Na krzyżu Syn złoży doskonałą ofiarę, na mocy której wybaczone będą grzechy całego świata. Raz na zawsze otwarta zostanie przed ludzkością droga do pojednania z Bogiem. Uczniowie Pana będą mogli iść tą drogą, spożywając Najświętsze Ciało i Krew, w które w czasie każdej Eucharystii przemieniać się będą chleb i wino: „A gdy jedli, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał i dał im, mówiąc: «Bierzcie, to jest Ciało moje». Potem wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, i pili z niego wszyscy” (Mk 14,22-23; por. Mt 26,26-28; Łk 22,19-20; 1 Kor 11,23-25). Czy wierzę, że podczas Mszy Świętej chleb i wino prawdziwie przemieniają się w Ciało i Krew Chrystusa? Czy robię wszystko, by móc jak najczęściej karmić się prawdziwym chlebem z nieba?
  • Jezus jednak, świadom tego, że uczniowie Jego na to szemrali, rzekł do nich: «To was gorszy? A gdy ujrzycie Syna Człowieczego wstępującego tam, gdzie był przedtem? (ww. 61-62) Zapowiedź spożywania Ciała i Krwi Jezusa budzi wątpliwości w sercach uczniów. Na tym etapie nie są oni jeszcze w stanie wyobrazić sobie na czym miałoby to polegać. Pan jednak nie łagodzi swojego nauczania. Jako Syn Człowieczy zstąpił z nieba właśnie po to, by samego siebie uczynić pokarmem dającym życie wieczne. Skoro uczniowie nie są w stanie teraz tego zrozumieć, jeszcze większym szokiem będzie dla nich powrót Jezusa do Ojca, który dokona się poprzez śmierć na krzyżu i zmartwychwstanie. Wszystko to jednak będzie musiało się dokonać, gdyż dopiero uwielbione ciało zmartwychwstałego Chrystusa będzie mogło przebywać w niebie i jednocześnie być sakramentalnym pokarmem wierzących. Jak przeżywam tegoroczny okres Wielkanocy? Czy pozwalam, by misterium śmierci i zmartwychwstania Chrystusa przenikało moją codzienność?
  • To Duch daje życie; ciało na nic się nie zda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem (w. 63) Wiedząc o oporze, z jakim spotykają się Jego ostatnie wypowiedzi, Jezus wskazuje na Ducha Świętego, który ma moc wyprowadzenia na głębiny wiary. Wcześniej w trakcie nocnej rozmowy z Nikodemem Pan powiedział: „To, co się z ciała narodziło, jest ciałem, a to, co się z Ducha narodziło, jest duchem” (J 3,6). Uczniowie powinni odłożyć na bok kategorie ludzkiego myślenia (np. „jak można jeść czyjeś ciało, czy pić czyjąś krew?”) i uświadomić sobie, że ostateczne zrozumienie słów Jezusa nie zależy do ich przyrodzonych zdolności, lecz od otwarcia się na światło pochodzące od Ducha Świętego. Przypomnę sobie sytuacje, gdy nauczanie Jezusa wydawało mi się niezrozumiałe lub zbyt wymagające. Jaką wtedy przyjmowałem postawę? Czy zdecydowanie odrzucam pokusę wybiórczego traktowania Jezusowej nauki?
  • Lecz pośród was są tacy, którzy nie wierzą». Jezus bowiem od początku wiedział, którzy nie wierzą, i kto ma Go wydać. Rzekł więc: «Oto dlaczego wam powiedziałem: Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli nie zostało mu to dane przez Ojca» (ww. 64-65) Jezus jest realistą. Wie, że poznanie Bożej prawdy przekracza możliwości ludzkiego umysłu. W innym miejscu rozmowy z Nikodemem powiedział: „Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża” (3,8). Jednakże prawda objawiona przez Boga ma tę właściwość, że nawet nie do końca zrozumiana przyciąga do siebie, gdyż jest jednym z wielu przejawów Bożej miłości. Wejście w obręb tej prawdy jest możliwe, jeśli tylko najpierw doświadczymy owej miłości i z jej powodu zrezygnujemy ze skoncentrowania na sobie. Tak niestety nie stało się w przypadku zdrajcy Judasza, który do końca trzymał się własnych błędnych przekonań. Bóg Ojciec pozwolił mu spotkać Jezusa i poprzez Niego objawił mu swoją miłość. Judasz jednak nie potrafił z dziecięcą ufnością jej się poddać. Czy widzę w moim codziennym życiu przejawy miłości, którą ma dla mnie Bóg? Czy pozwoliłem już, by w moim sercu mentalność niewolnika ustąpiła miejsca mentalności syna kochanego przez Ojca?
  • Odpowiedział Mu Szymon Piotr: «Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Bożym» (ww. 68-69) Widząc, że wielu uczniów odchodzi nie mogąc zrozumieć Jego ostatniej nauki, Jezus pyta Dwunastu o ich zamiary. Wypowiadając się w imieniu braci, Piotr najpierw wyraża przekonanie, że słowa Pana objawiają życie wieczne, a następnie wyznaje wiarę, że jest On „Świętym Boga”. Według ST jedynie Bóg jest „Święty” (hebr. kadosz). Na przykład u Izajasza czytamy: „Nie bój się, robaczku Jakubie, nieboraku Izraelu! Ja cię wspomagam – wyrocznia Pana – odkupicielem twoim – Święty Izraela” (Iz 41,1). W Czwartej Ewangelii, mocno osadzonej w starotestamentalnym Objawieniu, przymiotnikiem „święty” opisywany jest Ojciec (por. J 17,1), Duch (por. 1,33; 14,26; 20,22) i w tym miejscu Jezus. Co ja dzisiaj chciałbym wyznać Jezusowi? Czy prawdziwie wierzę, że Jego słowa również mnie prowadzą ku życiu wiecznemu?

W ciągu dnia

  • Będę powtarzał za św. Piotrem: „Panie, do kogóż pójdę? Tym masz słowa życia wiecznego. Ty jesteś Świętym Boga”.

Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem (J 6,52-59)

Przygotowanie

  • Dzisiejsza perykopa ewangeliczna stanowi punkt kulminacyjny tzw. mowy eucharystycznej (J 6,22-71), której kolejne fragmenty rozważaliśmy w ostatnich dni. Jezus mówi wprost o konieczności spożywania Jego Ciała i Krwi, tym samym zapowiada dar Eucharystii, za pomocą którego wierzący będą mieli dostęp do boskiej komunii Ojca i Syna. Duchu Święty, prowadź mnie w dzisiejszej modlitwie Słowem!

Punkty do medytacji

  • Sprzeczali się więc między sobą Żydzi, mówiąc: «Jak on może nam dać swoje ciało do jedzenia?» (w. 52) W poprzedzającym wersecie Jezus najpierw powiedział o sobie, że jest „chlebem żywym” (dosł. „chlebem żyjącym”), który spożywany przez wierzących w Niego, zagwarantuje im życie wieczne. Słowa te, odczytane w kluczu konieczności przyjęcia głoszonej przez Niego nauki, zapewne byłyby jeszcze do przyjęcia. Pan jednak zaraz dodał: „Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało, wydane za życie świata”. Stąd dyskusja, która wybuchła między otaczającymi Go Żydami. Jedzenie ludzkiego ciała jest przecież absolutnie niedopuszczalne! Jezusowa nauka wywołuje konsternację, jej zaskakująca nowość motywuje do zadawania dalszych pytań. A jak ja reaguję na słowa wypowiadane przez Jezusa, zwłaszcza gdy wydają się niezrozumiałe lub nie pasujące do mojego stylu życia? Czy w takich momentach proszę Pana, by odkrył przede mną ich głębszy sens?
  • Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie jedli Ciała Syna Człowieczego ani pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie (w. 53) Wypowiadając kolejne słowa, Jezus wydaje się jeszcze dolewać oliwy do ognia. Warunkiem otrzymania życia wiecznego będzie nie tylko jedzenia Jego ciała, ale również picie Jego krwi! W Ewangelii Jana nauczanie Jezusa zostało tak przedstawione, by nie tylko ukazać Jego boską i zbawczą tożsamość, lecz również wyjaśnić podstawowe elementy chrześcijańskiej drogi. Stąd oczywiście nie mamy tutaj do czynienia z zachętą do kanibalizmu, lecz z zapowiedzią duchowego pokarmu, jaki w trakcie Ostatniej Wieczerzy zostanie przekazany Kościołowi w postaci Eucharystii. W zasadzie cała bieżąca mowa, w kontekście cudownego rozmnożenia chleba po drugiej stronie Jeziora Galilejskiego (por. 6,1-15), poświęcona jest sakramentalnemu misterium Ciała i Krwi Chrystusa, które od samego początku będzie w centrum liturgii sprawowanej przez Kościół (por. Dz 2,42). Czy wierzę w rzeczywistą obecność Chrystusa w sakramencie Jego Ciała i Krwi?
  • Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem (ww. 54-55) Jezus, odwieczne i boskie Słowo, przyjął ludzką naturę i jako „chleb żyjący” przyszedł na świat, by dać życie wieczne wszystkim, którzy Go przyjmują. Dar ten stał się dostępny dzięki Jego ofierze złożonej na krzyżu, czyli poprzez wydanie Jego Ciała i Krwi. Te same Ciało i Krew, uwielbione blaskiem Zmartwychwstania, stają się sakramentalnie obecne w czasie każdej Mszy św. W zwrocie „kto spożywa moje ciało i pije moja krew” pojawia się grecki czasownik trogo, który w literaturze pozabiblijnej opisuje zwierzęta odgryzające i przeżuwające kolejne kęsy pokarmu. Ta dosadność podkreśla konieczność spożywania Ciała i Krwi Pana w Eucharystii. Podczas gdy manna na pustyni i rozmnożony wcześniej przez Jezusa chleb, będąc darem od Boga, jedynie podtrzymywały ziemskie życie człowieka, Najświętsze Ciało i Krew są w stanie zapewnić nam życie wieczne. Skąd czerpię siły, by iść drogą wiary? Czy na co dzień pamiętam, że moim przeznaczeniem jest życie wieczne? Jaki wpływ prawda ta ma na moje codzienne wybory?
  • Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie (ww. 56-57) W Janowej Ewangelii czasownik meno wielokrotnie określa relację między Ojcem i Synem. Ojciec trwa w Synu, a Syn w Ojcu, czyli obydwu łączy doskonała miłość wyrażająca się w totalnym wyjściu ku Drugiemu. Jako że poprzez spożywania Ciała i Krwi Chrystusa w Eucharystii zaczyna On zamieszkiwać w naszych sercach, stopniowo możemy doświadczać uczestnictwa w wiecznej komunii Ojca i Syna. Św. Paweł napisze: „Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy, czyż nie jest udziałem [gr. koinonia, dosł. „wspólnota, komunia”] we Krwi Chrystusa? Chleb, który łamiemy, czyż nie jest udziałem w Ciele Chrystusa?” (1 Kor 10,16). Nie bez powodu w tradycji katolickiej obrzęd przyjmowania Ciała i Krwi w trakcie Mszy św. nazywamy „Komunią Świętą”. Uczestnictwo we Mszy św. wprowadza mnie w przestrzeń miłości Ojca i Syna. Na dłuższą chwilę zatrzymam się przy tej prawdzie, by do głębi przeniknęła moją świadomość.

W ciągu dnia

  • Będę powtarzał dzisiaj cichą modlitwę: „Jezu Chryste, dziękuję Ci za Twoją eucharystyczną obecność. Wprowadzaj mnie w komunię z Ojcem”.

Kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne (J 6,44-51)

Przygotowanie

  • W kolejnych wersetach tzw. mowy eucharystycznej Jezus ponownie nawiązuje do daru manny na pustyni, by w bezpośredni sposób podkreślić, że spożywanie chleba, którym jest On sam, prowadzi do życia wiecznego. Wyciszę się wewnętrznie i poproszę Ducha Świętego, by otworzył mnie na bogactwo Słowa.

Punkty do medytacji

  • Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał; Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym (w. 44) W trakcie długiej rozmowy z Żydami, którzy najpierw byli świadkami rozmnożenia chleba pod drugiej stronie Jeziora Tyberiadzkiego, a potem przybyli za Nim do Kafarnaum, Jezus stopniowo objawia siebie jako „prawdziwy chleb z nieba” (por. J 6,32-33.35). Żydzi jednak nie są jeszcze gotowi przyjąć tego objawiania. W dalszym ciągu patrzą na Pana jak na zwykłego człowieka i pytają: „Czyż to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę my znamy? Jakżeż może on teraz mówić: Z nieba zstąpiłem” (w. 42). Jezus nie krytykuje ich za brak zrozumienia, gdyż wie, że wiara w Niego jest możliwa jedynie dzięki łasce pochodzącej od Ojca. Nikt bez pomocy Ojca nie jest w stanie przyjąć Syna takim, jakim się objawia. Kim dzisiaj dla mnie jest Jezus? Czy modlę się o łaskę wiary? Czy proszę Ojca, by pomagał mi wierzyć w Syna?
  • Napisane jest u Proroków: Oni wszyscy będą uczniami Boga. Każdy, kto od Ojca usłyszał i przyjął naukę, przyjdzie do Mnie (w. 45) Jezus uwiarygadnia wcześniejsze swoje słowa luźnym cytatem z proroka Izajasza, który mówiąc o Nowej Jerozolimie, czyli społeczności odkupionego ludu Bożego, zapowiada: „Wszyscy twoi synowie będą uczniami Pana, wielka będzie szczęśliwość twych dzieci” (Iz 54,13). Bóg Ojciec bardzo subtelnie, lecz nieustannie wypowiada się w sercu człowieka. Dostosowuje swój głos do naszej sytuacji, wieku i miejsca na drodze wiary, w którym obecnie się znajdujemy. Nasza modlitwa, jeśli tylko przeżywamy ją jako w pierwszym rzędzie słuchanie, a dopiero potem mówienie, może stać się przebywaniem w szkole Ojca. Czy mam świadomość, że każda minuta modlitewnego słuchania i dialogu coraz bardziej wprowadza mnie w autentyczną wiarę w Jezusa?
  • Nie znaczy to, aby ktokolwiek widział Ojca; jedynie Ten, który jest od Boga, widział Ojca. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne (ww. 46-47) Już w Prologu do Janowej Ewangelii czytamy: „Boga nikt nigdy nie widział; ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, o Nim pouczył” (J 1,18). Patrząc całościowo na rozmowę Jezusa z Żydami w Kafarnaum i traktując ją jako swojego rodzaju katechezę, możemy dostrzec zarysowywany w niej schemat drogi prowadzącej do zjednoczenia z Bogiem. Pierwszy jej etap związany jest z przyjęciem od Ojca łaski wiary, który wieńczy Chrzest Święty. Dalej, każdy ochrzczony zaproszony jest, by w swoim sercu wsłuchiwać się w głos Ojca, w którego świetle możliwe jest rozpoznanie Syna i przylgnięcie do Niego. Dzieje się to poprzez osobistą modlitwę, rozważanie Pisma Świętego i przyjęcie świadectwa Kościoła. Wreszcie, trwanie w zjednoczeniu z Synem prowadzi do odkrycia, że Jego oblicze jest ostatecznie obliczem miłującego Ojca. Odkrycie to pogłębia się poprzez uczestnictwo w Eucharystii i pozostałych sakramentach oraz czynną miłość bliźniego. Powyższe etapy nie muszą koniecznie następować po sobie, mogą na siebie zachodzić lub nawet dokonywać się równocześnie. Razem jednak ukazują logikę, która posługuje się Bóg, prowadząc człowieka do zjednoczenia ze sobą. Na którym etapie obecnie się znajduję? Czy korzystam ze wszystkich środków, które prowadzą do jedności z Bogiem?
  • Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało, [wydane] za życie świata (w. 51) Jezus powraca do tematu manny i chleba dającego życie. Manna była opatrznościowym darem, który podtrzymywał życie Izraelitów na pustyni. Mimo jednak swojej cudownej natury, nie dawała ona życia wiecznego. Inaczej będzie z „chlebem żywym, który zstąpił z nieba”. W Księdze Rodzaju czytamy, że w wyniku nieposłuszeństwa pierwszych ludzi, Bóg wydalił ich z ogrodu, pozbawiając możliwości spożywania owoców z drzewa życia (por. Rdz 3,22-23). Mówiąc o tym, że każdy, kto będzie jadł chleb życia zstępujący z nieba, będzie miał życie wieczne, Jezus zapowiada ponowne otwarcie drogi utraconego drzewa nieśmiertelności. Umierając na krzyżu, Syn złoży doskonałą ofiarę za grzechy świata. Natomiast Jego ciało, przemienione w chwili zmartwychwstania i sakramentalnie dane w Eucharystii, dla wierzących w Niego stanie się źródłem wiecznego życia. Jakie myśli i uczucia rodzą się we mnie, gdy rozważam o życiu wiecznym? Jakie miejsce w moim życiu wiary zajmuje Eucharystia?

W ciągu dnia

  • Będę powtarzał dzisiaj cichą modlitwę: „Boże Ojcze, mów do mnie, pomóż mi poznać prawdę o Twoim umiłowanym Synu”.