Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie

Getsemani, Ogród Oliwny (fot. R.P.)

Czwartek, 4 czerwca, Święto Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana

Mt 26,36-42

36 Wtedy przyszedł Jezus z nimi do posiadłości zwanej Getsemani i rzekł do uczniów: «Usiądźcie tu, Ja tymczasem odejdę i tam się pomodlę». 37 Wziąwszy z sobą Piotra i dwóch synów Zebedeusza, począł się smucić i odczuwać trwogę. 38 Wtedy rzekł do nich: «Smutna jest dusza moja aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie ze Mną». 39 I odszedłszy nieco do przodu, padł na twarz i modlił się tymi słowami: «Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich. Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty niech się stanie!» 40 Potem przyszedł do uczniów i zastał ich śpiących. Rzekł więc do Piotra: «Tak oto nie mogliście jednej godziny czuwać ze Mną? 41 Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe». 42 Powtórnie odszedł i tak się modlił: «Ojcze mój, jeśli nie może ominąć Mnie ten kielich i muszę go wypić, niech się stanie wola Twoja!»

Po spożyciu wieczerzy paschalnej Jezus wraz z jedenastoma apostołami opuszcza Jerozolimę i udaje się do posiadłości Getsemani położonej na zachodnim zboczu Góry Oliwnej. Po przybyciu na miejsce, w towarzystwie Piotra, Jakuba i Jana odchodzi na pewną odległość, by zanurzyć się w rozmowie z Ojcem. Ci sami trzej apostołowie byli wcześniej świadkami objawienia się boskiej chwały Jezusa w trakcie przemienienia na wysokiej górze (por. 17,1-8). Teraz jednak sytuacja jest zupełnie inna. Na wysokiej górze (tradycja mówi, że była to Góra Tabor, położona we wschodnim krańcu doliny Jizreel w Dolnej Galilei, ok. 590 m n.p.m.), widząc przemienionego Syna Bożego, apostołowie upadli na twarz przed Jego majestatem (por. 17,6). W Getsemani to Jezus pada na ziemię w obliczu nadchodzącego cierpienia i śmierci, manifestując swoje człowieczeństwo: „począł się smucić i odczuwać trwogę” (26,37).

W trakcie modlitwy duch Jezusa zaczyna uginać się pod ciężarem smutku. Będąc człowiekiem, Mesjasz doświadcza prawdziwych ludzkich emocji. Perspektywa nadchodzących tortur, nie wspominając o ciężarze śmierci jako zapłacie za bunt człowieka, powodują, że w Jego sercu pojawia się trwoga. W ludzkiej obawie wobec cierpienia nie ma nic niewłaściwego czy wadliwego. Dlatego, zamiast ukrywać swój wewnętrzny stan przed towarzyszami, Jezus mówi wprost: „Smutna jest dusza moja aż do śmierci” (26,38). Użyty tutaj grecki przymiotnik perilypos oznacza intensywność udręki, która wyzwala w człowieku jęk bólu. Prawdopodobnie mamy tutaj aluzję do greckiego tłumaczenia Księgi Psalmów: „Czemu jesteś zgnębiona, moja duszo, i czemu jęczysz we mnie?” (Ps 42,6.12; 43,5).  Bez względu na to, jak niewielka może być pociecha przyjaciół, Piotr, Jakub i Jan mają czuwać z Jezusem, gdy Ten modli się w chwili bolesnej próby: „zostańcie tu i czuwajcie ze Mną” (26,38).

Słowa Jezusa kierowane do Ojca wyrażają doświadczaną przez Niego agonię: „Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich” (26,39). Nie będzie przesadą, gdy powiemy, że jest to decydujący moment Jego ziemskiego życia. Jezus dotychczas wiernie realizował każdy szczegół zbawczego planu Ojca. Sukces Jego misji zależy od tego, czy teraz zdecyduje się wypełnić go do końca. Na szczęście dla nas, podobnie jak podczas kuszenia na pustyni, synowska lojalność Mesjasza wobec Ojca przeważa: „Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty niech się stanie! (…) Ojcze mój, jeśli nie może ominąć Mnie ten kielich i muszę go wypić, niech się stanie wola Twoja!” (26,39.42).

Po godzinie intensywnej modlitwy Jezus wraca do swoich uczniów. Ci wydają się nie dostrzegać ciężaru nadchodzących wydarzeń. Swoim snem zawodzą Jezusa, zanim jeszcze w panice opuszczą Go w chwili aresztowania (por. 26,56). Nadchodzi wielki test ich wierności, nie są jednak gotowi z nim się zmierzyć: „Tak oto nie mogliście jednej godziny czuwać ze Mną?” (26,40). Piotr, Jakub i Jan, bardziej niż ktokolwiek inny, są w tym momencie ucieleśnieniem maksymy: „duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe” (26,41). Wcześniej synowie Zebedeusza twierdzili, że mogą pić z kielicha Jezusa, czyli uczestniczyć w Jego zbawczym cierpieniu (por. 20,22). Natomiast Piotr zapewniał Go: „Choćby mi przyszło umrzeć z Tobą, nie wyprę się Ciebie” (26,35). Niestety ludzka słabość apostołów sprawia, że nie są oni w stanie dotrzymać słowa. Dlatego Jezus ich zachęca: „Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie” (26,41).

Czy wierzę, że Jezus, będąc Bogiem, przyjął naszą ludzką naturę? Co to dla mnie oznacza, zwłaszcza w godzinie cierpienia i próby? Czy jestem człowiekiem czuwania i modlitwy?