Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary

Fot. Jon Tyson (unsplash.com)

Poniedziałek, 21 września, Święto św. Mateusza, Apostoła i Ewangelisty

Mt 9,9-13

9 Odchodząc stamtąd, Jezus ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego na komorze celnej, i rzekł do niego: «Pójdź za Mną!» A on wstał i poszedł za Nim. 10 Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i zasiadło wraz z Jezusem i Jego uczniami. 11 Widząc to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: «Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?» 12 On, usłyszawszy to, rzekł: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. 13 Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Bo nie przyszedłem, aby powołać sprawiedliwych, ale grzeszników».

W perykopie poprzedzającej dzisiejszy fragment ewangeliczny Jezus, powróciwszy do Kafarnaum, odpuszcza grzechy paralitykowi, a następnie, by udowodnić, że faktyczne ma władzę jednania ludzi z Bogiem, uzdrawia go także z jego fizycznej przypadłości (Mt 9,1-8). Temat grzechu i Bożego miłosierdzia jest również obecny w dzisiejszym fragmencie. Oto Pan do grona swoich najbliższych uczniów powołuje celnika Mateusza: „ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego na komorze celnej, i rzekł do niego: «Pójdź za Mną!» A on wstał i poszedł za Nim” (9,9). Warto zwrócić uwagę, że inicjatywa jest po stronie Jezusa – to On „ujrzał” i „rzekł do Niego”. Mamy zatem do czynienia z aktem Jego woli. Pan rzeczywiście chce, by pośród przyszłego grona apostolskiego był także celnik, ktoś kto w swojej przeszłości wysługiwał się rzymskiemu okupantowi i w związku z tym postrzegany był przez swoich rodaków nie tylko za zdrajcę, ale i grzesznika. Idzie nawet jeszcze dalej, bo po powołaniu Mateusza udaje się do jego domu na ucztę, w czasie której siedzi przy tym samym stole, co celnicy i grzesznicy (por. 9,10). W starożytności wspólne spożywanie posiłków oznaczało przyjaźń i wzajemne utożsamianie się biesiadników. Nic zatem dziwnego, że faryzeusze, stawiający w centrum swojego religijnego życia rytualną czystość, pytają Jezusowych uczniów: „Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?” (9,11). W swojej odpowiedzi Pan posługuje się dwoma argumentami. Najpierw powołuje się na oczywistą prawdę: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają” (9,12). Jako Mesjasz, Jezus nie może poprzestać na otaczaniu się swoimi zwolennikami, ale musi szukać tych, którzy potrzebują duchowego uzdrowienia, często nie zdając sobie nawet z tego sprawy. W kolejnym argumencie Pan powołuje się na cytat ze świętych Pism: „Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Bo nie przyszedłem, aby powołać sprawiedliwych, ale grzeszników” (9,13; por. Oz 6,6 – LXX). Faryzeusze byli przekonani, że są ekspertami od Prawa i proroków. Dlatego Jezus wskazuje na konkretny fragment z proroka Ozeasza, by przypomnieć im, że pragnieniem Boga nie jest „utonięcie” we krwi składanych mu ofiar, lecz miłosierdzie, które wierzący mogą świadczyć sobie nawzajem. Do miłosiernej postawy na pewno nie należy odmawianie spotkania z Mesjaszem tym, którzy powszechnie uważani są za grzeszników. Ci tym bardziej potrzebują ożywczego spotkania z Synem Boży, by móc wyrwać się z matni grzechu.

Jaki jest mój stosunek do ludzi, którzy wydają się być większymi grzesznikami niż ja? Co robię, by oni także mogli spotkać Chrystusa?

Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat zawini względem mnie?

Rozgrzeszenie (fot. Josh Applegate, unsplash.com)

13 Września, XXIV Niedziela Zwykła A

Mt 18,21-35

21 Wtedy Piotr podszedł do Niego i zapytał: «Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat zawini względem mnie? Czy aż siedem razy?» 22 Jezus mu odrzekł: «Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy. 23 Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał się rozliczyć ze swymi sługami. 24 Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który był mu winien dziesięć tysięcy talentów. 25 Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby dług w ten sposób odzyskać. 26 Wtedy sługa padł mu do stóp i prosił go: „Panie, okaż mi cierpliwość, a wszystko ci oddam”. 27 Pan ulitował się nad owym sługą, uwolnił go i dług mu darował. 28 Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: „Oddaj, coś winien!” 29 Jego współsługa padł przed nim i prosił go: „Okaż mi cierpliwość, a oddam tobie”. 30 On jednak nie chciał, lecz poszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu. 31 Współsłudzy jego, widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło. 32 Wtedy pan jego, wezwawszy go, rzekł mu: „Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. 33 Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą?” 34 I uniósłszy się gniewem, pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu nie odda całego długu. 35 Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu».

Dzisiejsza Ewangelia dotyka bardzo ważnego zagadnienia: jaka powinna być postawa uczniów Jezusa wobec tych, którzy wyrządzają im krzywdę. Punktem wyjścia jest pytanie Piotra: „Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat zawini względem mnie? Czy aż siedem razy?” (Mt 18,21). Liczba „siedem” na kartach Biblii oznacza „pełnię, nieskończoność”. Dlatego Piotrowe pytanie równie dobrze mogłoby brzmieć: Czy bez końca mam przebaczać, jeśli mój brat zawini względem mnie? Wątpliwość zawarta w słowach apostoła nie jest nam obca. Nasze relacje z bliźnimi dosyć często wystawiane są na próbę przez różnego rodzaju krzywdy czy niesprawiedliwości. Czasami dotykająca nas krzywda jest wielokrotnie ponawiana przez tę samą osobę. Ile razy zatem mamy przebaczać?

Jezus odpowiada krótko: „Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz siedemdziesiąt siedem razy!” (w. 22). Pan tym samym potwierdza konieczność wielokrotnego przebaczania. Zastosowana w Jego odpowiedzi przesada – „siedemdziesiąt siedem razy”, czyli „bez końca i bez końca” – wyjaśniona zostaje w następującej zaraz potem przypowieści. Oto król darował dług jednego ze sług wynoszący 10000 talentów. Talent w starożytności był miarą wagi równą 34 kg srebra, którą można przeliczyć na 6000 denarów, czyli 6000 „dniówek” (por. Mt 20,2). Jeden talent był równy zapłacie za ok. 16 lat pracy. Pojawiająca się w przypowieści kwota 10000 talentów jest ogromna, oznacza 160000 lat pracy! Taka suma jest wręcz niemożliwa do spłacenia.

Posługując się powyższym obrazem Jezus ukazuje ważną prawdę o naszej relacji z Bogiem: popełniane przez nas grzechy czynią z nas niewypłacalnych dłużników. Każdy, nawet najmniejszy grzech, jest przecież w swej istocie odrzuceniem Bożej miłości i obrazą Bożego majestatu. Jednakże nasz niewyobrażalny dług anulowała śmierć Jezusa na krzyżu. Dzięki tej ofierze możemy dostąpić miłosierdzia za każdym razem, gdy w prawdzie o naszej grzeszności pokornie prosimy Boga o przebaczenie. Tutaj właśnie pojawia się motyw skłaniający do wielokrotnego przebaczania innym: będąc STAŁYM biorcą Bożego miłosierdzia nie mogę nie potraktować z równie wielką, STAŁĄ wspaniałomyślnością mojego krzywdziciela.

Kiedy ostatni raz korzystałem z sakramentu pokuty i pojednania? Czy w historii mojego życia są krzywdy, których jeszcze nie wybaczyłem? Co dzisiaj mogę zrobić, by pojednać się z moim krzywdzicielem?

Chcę, bądź oczyszczony!

Fot. Nathan Dumlao, unsplash.com

Piątek, 26 czerwca

Mt 8,1-4

1 Gdy zszedł z góry, postępowały za Nim wielkie tłumy. 2 A oto podszedł trędowaty i upadł przed Nim, mówiąc: «Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić». 3 Jezus wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł: «Chcę, bądź oczyszczony!» I natychmiast został oczyszczony z trądu. 4 Jezus powiedział do niego: «Uważaj, nie mów o tym nikomu, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich».

Następująca po Kazaniu na Górze (Mt 5-7) kolejna sekcja Mateuszowej Ewangelii skupia się na uzdrowieniach dokonywanych przez Jezusa (8,1-9,38). Dwukrotnie powraca temat uczniostwa (8,18-27; 9,9-17), przygotowując w ten sposób grunt pod kolejną mowę, tym razem poświęconą misji apostołów (Mt 10). Sceny uzdrowienia zasadniczo zbudowane są według powtarzającego się schematu: 1) krótki opis sytuacji, 2) chora osoba zbliża się do Jezusa i prosi o uzdrowienie, 3) przedstawienie powagi choroby uwypuklające moc Jezusa, 4) Jezus wypowiada uzdrawiające słowo, często dotykając chorego, 5) spektakularne uzdrowienie, 6) zdumienie świadków.

Jako pierwszy zostaje uzdrowiony chory na trąd. Gdy Jezus po zakończeniu pierwszej mowy w towarzystwie tłumów schodził z góry, zbliżył się do Niego i upadł przed Nim na twarz (por. 8,1-2). Wzmianka o schodzeniu z góry jest echem starotestamentalnych wydarzeń związanych z zawarciem przymierza synajskiego. Mojżesz wszedł na Synaj, by otrzymać Prawo, a następnie zszedł na dół, by przekazać je Izraelowi zgromadzonemu u podnóża góry (por. Wj 19-20). Jezus jako Nowy Mesjasz wchodzi na wzniesienie w Galilei, by objawić właściwy sens Prawa (por. 5,20-48), a schodząc, dokonuje cudownych uzdrowień i w ten sposób ukazuje rzeczywistość królestwa niebieskiego, o którym przed chwilą nauczał.

Trąd w starożytności był nie tylko groźną i właściwie nieuleczalną chorobą, lecz na dodatek sprowadzał rytualną nieczystość na osobę kontaktującą się z trędowatym (por. Kpł 13,1-8). Cierpiący na niego Izraelici musieli pozostawać w odosobnieniu i z daleka ostrzegać innych (13,45-46). Możemy zatem przypuszczać, że trędowaty z dzisiejszej Ewangelii swoim zachowaniem zszokował wszystkich obecnych. To, co jednak jeszcze bardziej musiało zdumiewać, jest fakt, iż padając na twarz i zwracając się do Jezusa „Panie”, uznał Jego Boski autorytet, zaś jego prośba nie dotyczy samej choroby, lecz nieczystości, która wyłączała go z życia religijnego: „Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić” (Mt 8,2). Nie wymusza, nie narzuca na siłę, lecz zdaje się na wolę Jezusa – „jeśli chcesz”.

Zachowanie Jezusa również zaskakuje. Mimo, że ma moc uzdrawiać na odległość (por. 8,8.13), dotyka chorego i przystaje na jego prośbę: „Chcę, bądź oczyszczony” (8,3). Z żydowskiego punktu widzenia, dotykając chorego nie tylko sam mógł się zarazić, ale i stać się nieczystym. Dzieje się jednak coś całkowicie odwrotnego. Jego świętość oczyszcza trędowatego: „I natychmiast został oczyszczony z trądu” (8,3). By Prawo zostało wypełnione, Pan odsyła uzdrowionego bezpośrednio do kapłanów: „Uważaj, nie mów o tym nikomu, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich” (8,4). Mojżesz przekazał Izraelitom szczegółowe instrukcje dotyczące traktowania trędowatych. Do zadań kapłanów należało rozeznawanie stanu chorego, a w razie ustania choroby, składanie odpowiedniej ofiary (por. Wj 14,1-32).

Co jest moim trądem, czyli grzechem, który nie tylko się powtarza, ale i prowadzi do innych upadków, odrywając mnie od Boga? Czy z wiarą proszę, bym, jeśli taka jest Boża wola, został z niego uwolniony?