Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają (Łk 5,27-32)

Sobota po Popielcu

Łk 5,27-32

27 Potem wyszedł i zobaczył celnika, imieniem Lewi, siedzącego na komorze celnej. Rzekł do niego: «Pójdź za Mną!» 28 On zostawił wszystko, wstał i z Nim poszedł. 29 Lewi zaś wydał dla Niego wielkie przyjęcie u siebie w domu; a był spory tłum celników oraz innych [ludzi], którzy zasiadali z nimi do stołu. 30 Na to szemrali faryzeusze i uczeni ich w Piśmie, mówiąc do Jego uczniów: «Dlaczego jecie i pijecie z celnikami i grzesznikami?» 31 Lecz Jezus im odpowiedział: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają. 32 Nie przyszedłem powołać do nawrócenia się sprawiedliwych, lecz grzeszników».

Przygotowanie

  • Łukasz Ewangelista ukazuje nam dzisiaj Jezusa, który nie unika grzeszników, lecz świadomie obdarza ich swoją zbawczą obecnością. W scenie powołania celnika Lewiego każdy z nas może zobaczyć siebie, swoją duchową biedę, ale i szansę, jaka zostaje nam dana, gdy tylko pozytywnie odpowiemy na Jezusowe zaproszenie do grona Jego uczniów. Przygotuję moje serce na spotkanie ze Słowem, otworzę się na prowadzenie Ducha Świętego.

Punkty do medytacji

  • Potem wyszedł i zobaczył celnika, imieniem Lewi, siedzącego na komorze celnej (w. 27) Celnicy w starożytnym Izraelu, dlatego że współpracowali z rzymskim okupantem i często nadużywali swojej pozycji, bogacąc się kosztem rodaków, uważani byli za notorycznych grzeszników. Czy jestem uczciwy w wypełnianiu codziennych obowiązków? Jak traktuję tych, którzy w jakiś sposób podlegają mojej władzy? Czy unikam pokusy budowania własnej pozycji kosztem innych?
  • Rzekł do niego: «Pójdź za Mną!» (w. 27) Mimo, iż Lewi był celnikiem, Jezus nie tylko kieruje ku niemu swój wzrok, lecz również wypowiada słowa, które są zaproszeniem do grona Jego uczniów. Widzi jego duchową biedę, lecz wie również, że idąc za Nim Lewi (Mateusz, por. Mt 9,9-13) będzie mógł rozpocząć nowy etap swojego życia. Poproszę Pana, by spojrzał dzisiaj na mnie, abym i ja mógł dostrzec w Jego spojrzeniu szansę na powstanie z moich grzechów.
  • On zostawił wszystko, wstał i z Nim poszedł (w. 28) Usłyszawszy zaproszenie Jezusa Lewi podejmuje radykalną decyzję zerwania z dotychczasowym grzesznym życiem. Wstaje, niczym paralityk z poprzedzającej perykopy (por. 5,25), i zaczyna iść za Panem. Do czego dzisiaj Jezus mnie zaprasza? Czy Jego słowo znajdzie w moim sercu właściwą odpowiedź? Czy pozwolę, by podniosło mnie ono z moich grzesznych przywiązań?
  • Lewi zaś wydał dla Niego wielkie przyjęcie u siebie w domu; a był spory tłum celników oraz innych [ludzi], którzy zasiadali z nimi do stołu (w. 29) Jednym z pierwszych owoców pójścia za Jezusem jest uczta, którą Lewi przygotowuje w swoim domu na Jego cześć. Zaprasza na nią innych celników, chce, by oni także mogli spotkać Zbawiciela. Czy potrafię dzielić się moją wiarą z innymi? Czy noszę w sobie radość wypływającą ze spotkania z Jezusem?
  • Na to szemrali faryzeusze i uczeni ich w Piśmie, mówiąc do Jego uczniów: «Dlaczego jecie i pijecie z celnikami i grzesznikami?» (w. 30) Faryzeusze i uczeni w Piśmie nie pochwalają zachowania Jezusa. Nie są jednak na tyle uczciwi, by wprost Go zaatakować, lecz swoje wyrzuty kierują do uczniów. Jak reaguję, gdy dostrzegam, że działanie Boga rozmija się z moim dotychczasowymi wyobrażeniami? Czy w takich momentach próbuję zrewidować moje oczekiwania, czy może zaczynam wybiórczo przeżywać moja wiarę?
  • Lecz Jezus im odpowiedział: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać do nawrócenia się sprawiedliwych, lecz grzeszników» (ww. 31-32) Reagując na zarzut faryzeuszów i uczonych w Piśmie, Jezus ukazuje cel swojej ziemskiej misji. Ludzkość dotknięta jest chorobą grzechu. Cierpi na nią każdy człowiek, bez wyjątku. Misją Jezusa jest temu zaradzić. Poproszę Jezusa, by oczyszczał mnie z pychy i umacniał we mnie świadomość, że jestem grzesznikiem potrzebującym ratunku.

W ciągu dnia

  • Będę nosił dzisiaj w swoim sercu słowa Pana: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają”.

Dziś muszę się zatrzymać w twoim domu (Łk 19,1-10)

Wtorek XXXIII Tygodnia Zwykłego

Łk 19,1-10

1 Potem wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. 2 A pewien człowiek, imieniem Zacheusz, który był zwierzchnikiem celników i był bardzo bogaty, 3 chciał koniecznie zobaczyć Jezusa, któż to jest, ale sam nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. 4 Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić. 5 Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: «Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu». 6 Zszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. 7 A wszyscy, widząc to, szemrali: «Do grzesznika poszedł w gościnę». 8 Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: «Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogoś w czymś skrzywdziłem, zwracam poczwórnie». 9 Na to Jezus rzekł do niego: «Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. 10 Albowiem Syn Człowieczy przyszedł odszukać i zbawić to, co zginęło».

Przygotowanie

  • Jerycho, miasto leżące w najgłębszej depresji, w dzisiejszej Ewangelii staje się sceną, na której dojdzie do niesamowitego spotkania. Mrok życia bogatego celnika, zostanie rozświetlony spojrzeniem, słowem i obecnością Syna Bożego. Miłosierdzie zrodzi miłosierdzie. Duchu Święty, poprowadź dzisiaj moją modlitwę!

Punkty do medytacji

  • Potem wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto (w. 1). Po uzdrowieniu niewidomego Jezus wchodzi do Jerycha. Ewangelista podkreśla, że zanim nastąpi kolejne ważne wydarzenia, Pan przechodzi (gr. dierchomai) przez miasto. Wyobrażę sobie Jezusa, który bez pośpiechu przemierza uliczki Jerycha, z uwagą przygląda się Jego mieszkańcom, być może zatrzymuje się przy niektórych i zamienia z nimi słowo lub dwa. Jak sam powie na końcu dzisiejszej perykopy, przyszedł na ziemię, by odnaleźć to, co zginęło (por. 19,10). By znaleźć trzeba szukać, być pomiędzy. Uświadomię sobie, ile razy do tej pory Jezus przechodził przez moje życie, swoim wzrokiem szukał mojego wzroku, chciał mnie znaleźć. Podziękuję Mu za to.
  • A pewien człowiek, imieniem Zacheusz, który był zwierzchnikiem celników i był bardzo bogaty, chciał koniecznie zobaczyć Jezusa, któż to jest, ale sam nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu (ww. 2-3). Łukasz wprowadza postać Zacheusza, podkreślając, że pełni on urząd zwierzchnika celników oraz że jest bardzo bogaty. Tym samym pokazuje, że mamy do czynienia z kimś, kto raczej nie cieszył się szacunkiem pobożnych Żydów. Jako że przez Jerycho biegł nie tylko szlak pielgrzymi, ale także handlowy, a ponadto niedaleko znajdowała się granica między dwoma terytoriami, Judeą i Pereą, konieczne było, by w miejscu tym pracował cały zastęp celników, którzy zbierali podatki i cła na rzecz Rzymian. Na czele miejscowych poborców, służących okupantowi i zapewne nierzadko dopuszczających się nieuczciwości wobec współbraci, stoi właśnie bogaty Zacheusz. Lecz o dziwo on także chce zobaczyć Jezusa. Nawet w sercu największego grzesznika może pojawić się pragnienie spotkania z Bogiem. Czy pamiętam o tym, gdy spotykam w moim życiu ludzi, którzy wydają się być daleko od Boga? Czy unikam w takich sytuacjach uczucia pogardy i przynajmniej modlę się o ich nawrócenie?
  • Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić (w. 4). Sykomora jest rodzajem figowca, o wysokości nawet 12 metrów. Jej rozłożyste konary wyrastają nisko z pnia, przez co łatwo jest na nią się wspiąć. Zacheusz postanawia wykorzystać, tę możliwość, nawet jeśli w ten sposób będzie ryzykował wyśmianie ze strony tłumu. Ciekawość odnośnie do Jezusa jest silniejsza. Doświadczenie zbawczej mocy Syna Bożego wymaga porzucenia strefy komfortu, która czasami stanowi poważną przeszkodę na drodze wiary. Kto chce być z Jezusem, musi przestać kalkulować, jak będzie odebranych przez innych, czy nie będzie wytykany lub nie stanie się przedmiotem drwin w swoim środowisku. Nie zawsze łatwo jest przyznać się do Niego w miejscu pracy lub pośród znajomych. Żyjemy w czasach, w których coraz częściej bycie chrześcijaninem jest wyśmiewane. Poproszę Pana, by rozpalał moje serce miłością do Niego i pomagał mi mężnie wyznawać moją wiarę.
  • Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: «Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu» (w. 5). Przechodzący przez Jerycho Jezus zatrzymuje się pod sykomorą, na której znajduje się celnik. Kieruje ku niemu swój wzrok. Nie wyśmiewa go, ani wylicza jego grzechów, lecz zwraca się do niego po imieniu i wyraża chęć zatrzymania się w jego domu. W greckim tekście użyty został tutaj czasownik dei („trzeba, potrzeba, należy”), który w Nowym Testamencie odnosi się do realizacji zbawczych planów Boga. Jezus jako Mesjasz chce i musi spotkać się z celnikiem. Taki jest plan Ojca. Przypomnę sobie te momenty, w których przypominałem Zacheusza. Zagubiony, bez relacji z bliźnimi, podejmujący rozpaczliwe próby znalezienia sensu, a jednak wezwany po imieniu przez Jezusa, zaproszony do komunii z Nim, odnaleziony.
  • Zszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. A wszyscy, widząc to, szemrali: «Do grzesznika poszedł w gościnę» (ww. 6-7). Realizacja Bożego planu zbawienia wzbudza dwa typy relacji. Podczas gdy Zacheusz niezwłocznie i z wielką radością przyjmuje propozycję Pana, tłum szemra, nie pojmuje sensu sceny, której jest świadkami. Dla Żydów nie ważne jest miłosierdzie, dopiero co okazane przez Jezusa, lecz grzechy, których dopuścił się celnik. Skupiają się na mrocznej przeszłości, nie dostrzegając, że oto nastała jutrzenka zbawienia. Jakie myśli i uczucia budzą się we mnie, gdy wyobrażam, sobie ten moment perykopy? Czy jestem człowiekiem miłosierdzia i potrafię wybaczać oraz dawać kolejną szansę?
  • Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: «Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogoś w czymś skrzywdziłem, zwracam poczwórnie» (w. 8). Radość i pośpiech Zacheusza przyjmującego Jezusa w swoim domu się tylko wstępem do zmiany, jaka w nim zajdzie. W jego sercu prawdziwie dokonuje się nawrócenie. Ten, który do tej pory dbał jedynie o swoją pozycję i bogactwo oraz nie liczył się z bliźnimi, teraz zaczyna dostrzegać potrzeby ubogich. Mało tego, postanawia naprawić wyrządzone krzywdy. Doświadczenie miłosierdzia rodzi miłosierdzie. Krzywda zostaje naprawiona. Wszystko dzięki spojrzeniu Jezusa, Jego słowu i obecności. Co dzisiaj mogę uczynić ze względu na Pana?
  • Na to Jezus rzekł do niego: «Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama (w. 9). Historia Zacheusza jest egzemplifikacją prawdy zawartej w przypowieściach o zagubionej owcy, drachmie i synu marnotrawnym (por. 15,8-32). Spotkanie z Jezusem może stać się punktem zwrotnym nawet w przypadku bogatego celnika. Prawdziwie, „co niemożliwe jest u ludzi, możliwe jest u Boga” (18,27). Przez chrzest święty ja również stałem się dziedzicem obietnicy danej przez Boga Abrahamowi. Jak ta prawda wpływa na moje życie? Czy wierzę, że nie ma we mnie takiej nieprawości, której Jezus nie byłby w stanie uleczyć?

Modlitwa w ciągu dnia

  • „Panie Jezu, nie odwracaj ode mnie swojego oblicza, nie przestawiaj do mnie mówić i nie odbieraj mi swojej obecności!”.

Pożyteczne jest dla was moje odejście

Wtorek VI Tygodnia Wielkanocy

J 16,5-11

5 Teraz zaś idę do Tego, który Mnie posłał, a nikt z was nie pyta Mnie: „Dokąd idziesz?” 6 Ale ponieważ to wam powiedziałem, smutek napełnił wam serce. 7 Jednakże mówię wam prawdę: Pożyteczne jest dla was moje odejście. Bo jeżeli nie odejdę, Paraklet nie przyjdzie do was. A jeżeli odejdę, to poślę Go do was. 8 On zaś, gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie. 9 O grzechu – bo nie wierzą we Mnie; 10 o sprawiedliwości zaś – bo idę do Ojca i już Mnie nie ujrzycie; 11 wreszcie o sądzie – bo władca tego świata został osądzony.

Przygotowanie

  • Jezus w dzisiejszym czytaniu ewangelicznym ponownie ukazuje uczniom konieczność swego odejścia. Wróciwszy po swoim zmartwychwstaniu do Ojca, pośle do nich Ducha Świętego, który uczyni ich serca świątynią pełną Bożej obecności. Od tej chwili wierzący w Niego będą żywym świadectwem o grzechu, sprawiedliwości i sądzie. W chwili ciszy przygotuję się na dar spotkania ze Słowem.

Punkty do medytacji

  • „Teraz zaś idę do Tego, który Mnie posłał, a nikt z was nie pyta Mnie: „Dokąd idziesz?” Ale ponieważ to wam powiedziałem, smutek napełnił wam serce” (ww. 5-6). We wczorajszym fragmencie Janowej Ewangelii Jezus zapowiedział uczniom, iż w trudnym doświadczeniu odrzucenie ze strony świata będą mogli liczyć na wsparcie Ducha Świętego (por. J 15,18-16,4a). Kontynuując swoją mowę pożegnalną Pan ponownie zaznacza, że wkrótce ich opuści, aby przez krzyż i zmartwychwstanie powrócić do Ojca (por. 13,1; 14,12). Uczniowie jednak na ten moment nie dostrzegają doniosłości nadchodzących wydarzeń, gdyż ich uwaga skupia się na bliskiej rozłące z Mistrzem. Co dzisiaj zakłóca moje rozumienie Bożych planów? Czy w moim sercu są jakieś lęki lub obawy, które nie pozwalają mi w pełni otworzyć się na orędzie Dobrej Nowiny?
  • „Jednakże mówię wam prawdę: Pożyteczne jest dla was moje odejście. Bo jeżeli nie odejdę, Paraklet nie przyjdzie do was. A jeżeli odejdę, to poślę Go do was” (w. 7). Ponieważ smutek nadchodzącego rozstania zaciemnia postrzeganie uczniów, Jezus przekonuje ich, że Jego odejście będzie dla nich pożyteczne. W wyniku przejścia ze śmierci do uwielbionego życia, będzie On mógł ze swym bóstwem i uwielbionym człowieczeństwem powrócić do Ojca, skąd pośle Ducha Świętego. Paraklet sprawi, że Jezusowa obecność będzie przywrócona w nowy, sakramentalny sposób. Pan zamieszka w sercach uczniów. Czy dziękuję Bogu za dar chrztu i bierzmowania? Czy wierzę, że Jezus przychodzi do mnie za każdym razem, gdy przyjmuję sakramenty, zwłaszcza Eucharystii i Pojednania? Jak korzystam z łaski udzielonej mi w sakramencie małżeństwa czy kapłaństwa?
  • „On zaś, gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie” (w. 8). Wyrażenie „przekona świat” (gr. elencho ton kosmon) zaczerpnięte zostało z języka rozpraw sądowych, gdzie opisuje wydobycie złych rzeczy na światło dzienne (por. J 3,20; 8,46; Mt 18,15; Ef 5,11). Duch Święty, włączając uczniów w osobistą i bezpośrednią więź z Chrystusem, sprawi, że pełni pokoju będą mogli stanąć naprzeciwko odrzucającego ich świata, zaś ich świadectwo wiary w miłość Ojca objawioną w Synu będzie wskazywać, iż świat myli się co do grzechu, sprawiedliwości i sądu. Czy moje serce jest otwarte na światło Ducha Świętego? Czy proszę Go o łaskę pokoju i wyrozumiałej miłości wobec osób niewierzących lub przeżywających kryzys wiary?
  • „O grzechu – bo nie wierzą we Mnie; o sprawiedliwości zaś – bo idę do Ojca i już Mnie nie ujrzycie; wreszcie o sądzie – bo władca tego świata został osądzony” (ww. 9-11). Istotą grzechu jest odrzucenie Bożego Słowa, stąd Duch Święty przez uczniów ujawni, że świat myli się, gdy odrzuca pełnię objawienia przyniesionego przez Jezusa. Ponadto, Paraklet obecny w życiu chrześcijan ujawni, że świat myli się także w kwestii sprawiedliwości. Jezus zostanie skazany na śmierć, gdyż wielu uważa Go za przestępcę (por. 1 Kor 1,23-24). Jednakże Jego uwielbiona obecność w sercach wierzących zostanie umocniona przez Ducha do tego stopnia, że wszyscy zobaczą, iż sprawiedliwość jest po Jego stronie, a nie po stronie oskarżycieli. Wreszcie Paraklet poprzez wierzących ujawni, że śmierć Syna Bożego na krzyżu jest w istocie ostateczną przegraną władcy tego świata, czyli szatana. Co dzisiaj Duch Święty ujawnia w moim sercu? Do jakiego świadectwa mnie wzywa?

W ciągu dnia

  • Zabiorę w dzisiejsze wydarzenia cichą modlitwę serca: „Duchu Święty wypełnij swą świątynię – moje ciało mieszkaj we mnie, cały jestem Twój”.

Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło

Wtorek IV Tygodnia Wielkiego Postu

J 5,1-3a.5-16

1 Potem było święto żydowskie i Jezus udał się do Jerozolimy. 2 W Jerozolimie zaś jest przy Owczej [Bramie] sadzawka, nazwana po hebrajsku Betesda, mająca pięć krużganków. 3 Leżało w nich mnóstwo chorych: niewidomych, chromych, sparaliżowanych. 5 Znajdował się tam pewien człowiek, który już od lat trzydziestu ośmiu cierpiał na swoją chorobę. 6 Gdy Jezus ujrzał go leżącego i poznał, że czeka już dłuższy czas, rzekł do niego: «Czy chcesz wyzdrowieć?» 7 Odpowiedział Mu chory: «Panie, nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do sadzawki, gdy nastąpi poruszenie wody. W czasie kiedy ja dochodzę, inny wstępuje przede mną». 8 Rzekł do niego Jezus: «Wstań, weź swoje nosze i chodź!» 9 Natychmiast wyzdrowiał ów człowiek, wziął swoje nosze i chodził. Jednakże dnia tego był szabat. 10 Rzekli więc Żydzi do uzdrowionego: «Dziś jest szabat, nie wolno ci dźwigać twoich noszy». 11 On im odpowiedział: «Ten, który mnie uzdrowił, rzekł do mnie: Weź swoje nosze i chodź». 12 Pytali go więc: «Cóż to za człowiek ci powiedział: Weź i chodź?» 13 Lecz uzdrowiony nie wiedział, kim On jest; albowiem Jezus odsunął się od tłumu, który był w tym miejscu. 14 Potem Jezus znalazł go w świątyni i rzekł do niego: «Oto wyzdrowiałeś. Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło». 15 Człowiek ów odszedł i oznajmił Żydom, że to Jezus go uzdrowił. 16 I dlatego Żydzi prześladowali Jezusa, że czynił takie rzeczy w szabat.

Przygotowanie

  • Jezus w dzisiejszym fragmencie ewangelicznym mocą swojego słowa uzdrawia mężczyznę, który od wielu lat cierpi na swoją chorobę. Przestrzega go także przed chorobą grzechu. Przygotuję moje serce na spotkanie z Panem. Pozwolę, by moc Słowa dotknęła także moich ran i mojej grzeszności.

Punkty do medytacji

  • „Potem było święto żydowskie i Jezus udał się do Jerozolimy” (w. 1). Po raz kolejny w Czwartej Ewangelii Jezus udaje się do Jerozolimy, tym razem na bliżej nie określone święto. W przyszłości Miasto Święte będzie miejscem Jego męki, śmierci i zmartwychwstania. Każde kolejne święto przybliża Go do tego momentu. Zgiełk miasta, tłumy pielgrzymów, a pośrodku nich Jezus, zdecydowanie zmierzający do wypełnienia swojej misji. W Wielkim Poście przygotowuję się na świętowanie Paschy mojego Pana. Jak przeżywam ten czas?
  • „Leżało w nich mnóstwo chorych: niewidomych, chromych, sparaliżowanych” (w. 3). Krużganki otaczające sadzawkę Betesda wypełnione były chorymi. Jezus nie unika ich obecności, wręcz przeciwnie, za chwilę wykorzysta okazję, by uzdrowić jednego z nich. Czy pozwalam Panu prowadzić się ku chorym i cierpiącym? Czy nie odwracam mojego wzroku, widząc ludzką biedę i szukam możliwości, by jej zaradzić?
  • „Gdy Jezus ujrzał go leżącego i poznał, że czeka już dłuższy czas, rzekł do niego: «Czy chcesz wyzdrowieć?»” (w. 6). Syn Boży ma moc uzdrawiania ludzkiej duszy i ciała. Nie czyni jednak tego bez naszej zgody. Popatrzę na moje niedomaganie, zwłaszcza te duchowe. Czy prawdziwie chcę, by Jezus uzdrowił mnie z życiowego paraliżu? Czy proszę Go o to w trakcie modlitwy?
  • „Rzekł do niego Jezus: «Wstań, weź swoje nosze i chodź!». Natychmiast wyzdrowiał ów człowiek, wziął swoje nosze i chodził” (ww. 8-9). By dokonało się uzdrowienie mocą Jezusa naprawdę nie potrzeba wiele. Wystarczy wiara w uzdrawiającą moc Jego słowa. Uświadomię sobie, że właśnie to słowo Pan pozostawił mi w Piśmie Świętym. Jak wygląda moja modlitwa Słowem? Czy jestem w niej systematyczny?
  • „Rzekli więc Żydzi do uzdrowionego: «Dziś jest szabat, nie wolno ci dźwigać twoich noszy»” (w. 10). Jan w swojej Ewangelii terminem „Żydzi” określa przeciwników Jezusa, tych, którzy nie przyjęli Go jako Mesjasza. Dzisiejsza scena podpowiada skąd między innymi wzięła ich niechęć: ze zbytniego przywiązania do zewnętrznej sprawiedliwości. Nie potrafią radować się razem z uzdrowionym. Dużo ważniejsze dla nich jest to, że ów niosąc swoje nosze łamie spoczynek szabatu. A jak wygląda moja pobożność? Czy pamiętam, że chodzi w niej przede wszystkim o spotkanie z Bogiem, które ma otwierać mnie na bliźnich?
  • „Potem Jezus znalazł go w świątyni i rzekł do niego: «Oto wyzdrowiałeś. Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło»” (w. 14). Fizyczne czy nawet psychiczne choroby wcale nie są największym problemem człowieka. Dużo bardziej poważną przypadłością jest choroba serca trawionego przez grzech. Jak przeżywam moje spowiedzi? Czy dobrze się do nich przygotowuję, również przez codzienny rachunek sumienia?

W ciągu dnia

  • Zabiorę w moje dzisiejsze zajęcia i spotkania cichą modlitwę serca: „Panie Jezu, nie pozwól mi trwać w grzechu. Udziel mi łaski duchowego uzdrowienia”.

Ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko

Sobota II Tygodnia Wielkiego Postu

Łk 15,1-3.11-32

1 Przybliżali się do Niego wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. 2 Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie, mówiąc: «Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi». 3 Opowiedział im wtedy następującą przypowieść: (…) 11 powiedział też: «Pewien człowiek miał dwóch synów. 12 Młodszy z nich rzekł do ojca: „Ojcze, daj mi część własności, która na mnie przypada”. Podzielił więc majątek między nich. 13 Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swoją własność, żyjąc rozrzutnie. 14 A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie, i on sam zaczął cierpieć niedostatek. 15 Poszedł i przystał na służbę do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola, żeby pasł świnie. 16 Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. 17 Wtedy zastanowił się i rzekł: Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu przymieram głodem. 18 Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i względem ciebie; 19 już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mnie choćby jednym z twoich najemników. 20 Zabrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. 21 A syn rzekł do niego: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i wobec ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem”. 22 Lecz ojciec powiedział do swoich sług: „Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! 23 Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i weselić się, 24 ponieważ ten syn mój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”. I zaczęli się weselić. 25 Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. 26 Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. 27 Ten mu rzekł: „Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego”. 28 Rozgniewał się na to i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. 29 Lecz on odpowiedział ojcu: „Oto tyle lat ci służę i nie przekroczyłem nigdy twojego nakazu; ale mnie nigdy nie dałeś koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. 30 Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę”. 31 Lecz on mu odpowiedział: „Moje dziecko, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, do ciebie należy. 32 A trzeba było weselić się i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”».

Przygotowanie

  • W dzisiejszym fragmencie Ewangelii Łukasza do Jezusa zbliżają się celnicy i grzesznicy, a On ich nie odgania, lecz wygłasza przypowieść, która niesie w sobie wielkie orędzie o miłosiernej miłości Boga. Zanim rozpocznę dzisiejszą modlitwę Słowem, uświadomię sobie, że ja także jako grzesznik potrzebuję Dobrej Nowiny, która uchroni mnie przed odrzucaniem samego siebie i umocni we mnie przekonanie o miłości Ojca.

Punkty do medytacji

  • „Opowiedział im wtedy następującą przypowieść” (w. 3). Przypowieści opowiadane przez Jezusa są narzędziem, za pomocą którego ukazana zostaje prawda o Bogu i Jego królestwie, a także prawda o człowieku. Dzięki nawiązaniu do życiowego doświadczenia słuchaczy pozwalają im odnaleźć siebie w nauczaniu Pana. Funkcja ta szczególnie dotyczy serii trzech kolejnych przypowieści, które Jezus opowiada w piętnastym rozdziale Ewangelii Łukasza: o zaginionej owcy (15,4-7), o zagubionej drachmie (15,8-10) i o synu marnotrawnym (15,11-32). Niektórzy komentatorzy określają je mianem „Ewangelii w Ewangelii”. Dzisiaj Kościół zachęca mnie do rozważenia trzeciej przypowieści – o marnotrawnym synu. Jest to historia także o mnie, dlatego z uwagą będę chłonął każde jej słowo.
  • „Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swoją własność, żyjąc rozrzutnie” (w. 13). Historia upadku młodszego syna rozpoczyna się jego decyzją, by zerwać relację, która łączy go z Ojcem i wyjechać daleko od niego, by żyć według własnego upodabnia. W domu Ojca miał wszystko, uwierało go jednak, że nie może w pełni decydować o sobie. Jego poszukiwanie wolności nie zakończyło się niczym dobrym. Stracił nie tylko majątek, ale i własną godność, stając się pasterzem świń, zwierząt uważanych za nieczyste. Spojrzę na moje grzechy i spróbuję dostrzec, że w gruncie rzeczy zawsze są one próbą życia poza Bogiem. Jaki obraz Boga noszę w swoim sercu? Czy nie jest to przypadkiem obraz tyrana, który zabrania mi pełni życia?
  • „Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i względem ciebie” (w. 18). Młodszy syn, dopiero gdy dotknął dna, zaczął ponownie myśleć o ojcu. Wiedział, że zranił go odrzucając jego ojcowską miłość, lecz mimo wszystko jest przekonany o jego dobroci i postanawia do niego wrócić, już nie jako syn, ale ewentualny najemnik. Jak wielki nie byłby mój upadek, jak bardzo nie odszedłbym od Boga, dopóki żyję, mam szansę powrotu. Pomodlę się, bym nigdy nie poddał się pokusie beznadziei, przekonaniu, że moje życie nie może się już odmienić, że Bóg wyczerpał swoją dobroć wobec mnie i nie zechce mnie przyjąć.
  • „A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go” (w. 20). Niezwykła jest miłość ojca z przypowieści. Opuszczony, zdradzony przez syna, nie pielęgnuje w sobie urazy, lecz całym sobą raduje się z jego powrotu. Wyobrażę sobie tę scenę. Oczami mojej duszy spróbuję zobaczyć ojca przyjmującego powracającego syna w swoje ramiona, nie przestającego go obcałowywać. Tak raduje się Bóg z każdego mojego powrotu, z każdej mojej spowiedzi. Nie ma w Nim wtedy nic z surowego sędziego, ale jest czysta ojcowska miłość do swego dziecka. Pozwolę temu obrazowi odbić pieczęć na moim sercu.
  • „Oto tyle lat ci służę i nie przekroczyłem nigdy twojego nakazu; ale mnie nigdy nie dałeś koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi” (w. 29). Starszy syn nigdy nie opuścił rodzinnego domu. Jednakże swojego bycia przy ojcu nie postrzegał w kategoriach miłości, lecz służby. W ojcu widział jedynie bogatego i władczego pana. Być może po prostu nigdy nie znalazł w sobie dość odwagi, by się jemu sprzeciwić. Dlatego teraz nie potrafi cieszyć się z powrotu młodszego brata i nie rozumie reakcji ojca. Kieruje się wymogami sprawiedliwości, nie dopuszcza czegoś takiego jak miłosierdzie, wybaczenie win. Ukazując postać tego nieszczęśnika, Jezus chce zachęcić swoich słuchaczy do wyjścia poza obręb zwykłego posłuszeństwa wobec Boga i dostrzeżenia, że w prawdziwej religijności nie chodzi o poddańczą służbę, która wcześniej czy później może prowadzić do rozżalenia i pretensjonalności, lecz o odpowiedź miłości na miłość Ojca.

Modlitwa w ciągu dnia

  • W ciągu dnia będę powtarzał akt słowa: „Panie Jezu, umacniaj we mnie obraz Boga jako miłującego bezgranicznie ojca. Pomóż mi bez reszty zanurzyć się w Jego miłujących ramionach”.