Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi

Fot. Jaime Casap (unsplash.com)

XXV Niedziela Zwykła A

Mt 20,1-16a

1 Albowiem królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy. 2 Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy. 3 Gdy wyszedł około godziny trzeciej, zobaczył innych, stojących na rynku bezczynnie, 4 i rzekł do nich: „Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam”. 5 Oni poszli. Wyszedłszy ponownie około godziny szóstej i dziewiątej, tak samo uczynił. 6 Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych stojących i zapytał ich: „Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie?” 7 Odpowiedzieli mu: „Bo nas nikt nie najął”. Rzekł im: „Idźcie i wy do winnicy”. 8 A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: „Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do pierwszych”. 9 Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze. 10 Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze. 11 Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, 12 mówiąc: „Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzyśmy znosili ciężar dnia i spiekotę”. 13 Na to odrzekł jednemu z nich: „Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czyż nie o denara umówiłeś się ze mną? 14 Weź, co twoje, i odejdź. Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. 15 Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?” 16 Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi».

W dzisiejszej przypowieści Jezus ukazuje kolejny aspekt tajemnicy królestwa niebieskiego: „Albowiem królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy” (20,1). Pan posługuje się obrazem winnicy i troszczącego się o nią gospodarza, a tym samym nawiązuje do starotestamentalnych tekstów, w których mowa jest o Bogu, który powołuje do istnienia Naród Wybrany i nieustannie o niego się troszczy, np.: „Wyrwałeś winorośl z Egiptu, wygnałeś pogan, a ją zasadziłeś. Grunt dla niej przygotowałeś, a ona zapuściła korzenie i napełniła ziemię. Góry okryły się jej cieniem, a cedry Boże jej gałęźmi. Swe latorośle rozpostarła aż do Morza, a swoje pędy aż do Rzeki” (Ps 80,9-12; por. Iz 5,1-7; Jr 2,21; 12,10-11; Oz 10,1). Gospodarz udaje się wczesnym rankiem na wiejski rynek, by znaleźć tam robotników do swojej winnicy. Do dzisiaj w wielu miejscowościach Bliskiego Wschodu można trafić na plac lub ulicę, gdzie mężczyźni nie mający stałego zajęcia czekają, by ktoś najął ich do pracy na dzień lud dwa. Zwyczaj ten był dużo bardziej powszechny w starożytnym Izraelu, kiedy to zdecydowana większość społeczeństwa żyła w ubóstwie.

Najmując pierwszych robotników, gospodarz daje im konkretną obietnicę zarobku: „Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy” (20,2). W starożytnej Palestynie denar (gr. denarion), rzymska srebra moneta, stanowił zwyczajową zapłatę za jeden dzień pracy. Suma ta musiała wystarczyć, by zapewnić przeżycie rodzinie zatrudnionego, dlatego wg Tory należało wypłacać ją pod koniec dnia: „Nie będziesz niesprawiedliwie gnębił najemnika ubogiego i nędznego, czy to będzie brat twój, czy przybysz, o ile jest w twoim kraju, w twoich bramach. Tego samego dnia oddasz mu zapłatę, nie pozwolisz zajść nad nią słońcu, gdyż jest on biedny i całym sercem jej pragnie; by nie wzywał Pana przeciw tobie, a to by cię obciążyło grzechem” (por. Pwt 24,14-15).

Poranna sytuacja powtarza się kilkukrotnie. Gospodarz o różnych porach powraca na rynek, by zatrudnić kolejnych robotników: „Gdy wyszedł około godziny trzeciej, zobaczył innych, stojących na rynku bezczynnie, i rzekł do nich: Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam. Oni poszli. Wyszedłszy ponownie około godziny szóstej i dziewiątej, tak samo uczynił” (Mt 20,3-5). W przeliczeniu na naszą rachubę czasu wymienione godziny oznaczają: „trzecia” – 9:00, „szósta” – 12:00, „dziewiąta” – 15:00. Kolejni najmowani mężczyźni do czasu zatrudnienia cierpliwie pozostawali na rynkowym placu, licząc, że ktoś ich zaangażuje chociaż na część dnia. Dlatego bez szczególnych negocjacji zgadzają się pracować w winnicy za to, „co będzie słuszne” (dosł. „sprawiedliwe”).

Zaskakujące może być to, że ostatnią grupę robotników gospodarz wysyła do pracy w winnicy jeszcze godzinę przed zakończeniem dnia: „Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych stojących i zapytał ich: Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie? Odpowiedzieli mu: Bo nas nikt nie najął. Rzekł im: „Idźcie i wy do winnicy” (20,6-7). Odpowiedź najemników „Bo nas nikt nie najął” sugeruje, że mimo szczerych chęci podjęcia pracy, przez większość dnia nie trafiła im się możliwość zatrudnienia. Nadal jednak są gotowi, by skorzystać z zaproszenia gospodarza.

Po zapadnięciu zmierzchu właściciel winnicy wydaje zarządcy polecenie wypłaty należności: „A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do pierwszych” (20,8). Warto zwrócić uwagę, że pieniądze mają być wypłacone „począwszy od ostatnich aż do pierwszych”. Zatrudnieni około godziny jedenastej zapewne spodziewali się, że dostaną jakąś jedną dwunastą dniowego wynagrodzenia. Tymczasem otrzymują pełną kwotę: „Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze” (20,9). Gdy pracujący od wczesnych godzin rannych dostają to samo wynagrodzenie, zaczynają oskarżać właściciela winnicy o niesprawiedliwość: „Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze. Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, mówiąc: Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzyśmy znosili ciężar dnia i spiekotę” (20,10-12). Gospodarz wyjaśnia swoją decyzję jednemu z szemrających: „Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czyż nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje, i odejdź. Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?” (20,13-15). Właściciel winnicy przypomina wysokość stawki, za jaką robotnicy pracujący od rana zgodzili się pracować. Trudno zatem w jego zachowaniu dopatrywać się niesprawiedliwości. Jeśli zaś chodzi o wynagrodzenie pracowników „ostatniej godziny”, otrzymanie przez nich całego denara, a nie jego dwunastej części, wskazuje na dobroć gospodarza, który przekazuje im niezasłużony dar. Występujące w wyjaśnieniu gospodarza wyrażenie „złe oko” jest semickim idiomem opisującym kogoś, kto jest zazdrosny, niechętny innym lub brakuje mu szczodrości: „Zły jest, kto zazdrosnym okiem patrzy, odwraca oblicze i z góry spogląda na innych” (Syr 14,8; por. Pwt 15,9; Prz 28,22).

Zdanie podsumowujące przypowieść – „Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi” (Mt 20,16) – przypomina mądrościowe stwierdzenie kończące poprzednią perykopę (por. 19,30; także Mk 10,31; Łk 13,30). Tym razem określenia „pierwsi” i „ostatni” odnoszą się do czasu służby w winnicy Pańskiej: zatrudnionym najpierw płaci się na końcu, zaś zatrudnieni na końcu otrzymują zapłatę jako pierwsi.

Za pomocą przypowieści o robotnikach najmowanych do pracy w winnicy Jezus objawia szczodrobliwość Boga, Boskiego Gospodarza, który udziela takiego samego wynagrodzenia zarówno tym, którzy rozpoczęli pracę w Jego winnicy jako pierwsi, jak i jako ostatni. W przypadku tych drugich widać wyraźnie, że ich zapłata nie zależy od długości ich pracy, lecz jest darem, który Bóg ma przecież prawo im ją przyznać. Ponadto Pan zarysowuje problemem postawy robotników pracujących cały dzień, którzy odebrali zachowanie Gospodarza jako „niesprawiedliwość”. Dzieje się tak, gdyż w ich sercu pojawił się grzech zawiści, polegający na byciu złym z powodu szczęścia innych. Tego typu postawa przypomina zachowanie samego diabła. Autor Księgi Mądrości pisze: „A śmierć weszła w świat przez zawiść diabła i doświadczają jej ci, którzy do niego należą” (Mdr 2,24). Jezus wzywa uczniów do radowania się wielkodusznością Boga, której doświadczyć mogą nawet najbardziej „spóźnieni” na drodze wiary. Ostatecznie przecież, żaden człowiek, nawet jeśli już dłuższy czas idzie za Jezusem, nie jest w stanie zasłużyć na Jego łaskę. Wszyscy, bez względu na nasz „staż”, mamy powody, by być wdzięcznymi za to, że Pan jest dobry.

Jaki jest mój stosunek do ludzi, którzy jeszcze nie odpowiedzieli na głos Bożego wezwania? Czy moje kroczenie drogą wiary nie staje się pretekstem do pogardzania nimi lub patrzenia na nich z wyższością? Co robię, by pomóc im spotkać się z Bogiem?

2 uwagi do wpisu “Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi

  1. Ania

    ,,Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie?” Skoro ci robotnicy stali cały dzień na tym rynku, to dlaczego gospodarz od razu nie wziął ich wszystkich do pracy?
    Co znaczy to, że przychodził po nich tak co trzy godziny (za wyjątkiem tych ostatnich)?

    Polubienie

    1. Zapewno mógłby to zrobić, lecz przypowieść ma być obrazem królestwa niebieskiego, które swoją pełnię osiągnie dopiero w czasie powtórnego przyjścia Jezusa. W chwili obecnej zauważyć można jedynie drobne jego elementy. Jednym z nich historia zbawienia, którą Bóg „robi” z pojedynczymi ludźmi. Każdy z nich ma niepowtarzalną historię, charakter oraz zdolności ducha, woli i rozumu. Dlatego niemożliwe jest, by wszyscy na raz i w takim samym stopniu zostali zatrudnienie w winnicy. Nawet samemu Jezusowi nie udało się wszystkich ludzi zebrać wokół siebie. W starożytności upływa czasu mierzono przede wszystkim obserwując ruch słońca. Stąd na codzień nie odmierzano sekund, a nawet minut, lecz równe odstępy czasu, pozwalające okreslić porę dnia. Jeśli na przypowieść spojrzymy w kluczy biblijnej historii zbawienia, to poszczególne pory mogą odpowiadać jej etapom, a zapraszani robotnicy kolejne ludy słyszące wezwanie od Pana.

      Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.