Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie

Sanktuarium w Kanie Galilejskiej (fot. R.P.)

Czwartek, 2 lipca, Wspomnienie NMP Kodeńskiej, Matki Jedności

J 2,1-11

1 Trzeciego dnia odbywało się wesele w Kanie Galilejskiej i była tam Matka Jezusa. 2 Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. 3 A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa rzekła do Niego: «Nie mają wina». 4 Jezus Jej odpowiedział: «Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czy jeszcze nie nadeszła godzina moja?» 5 Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: «Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie». 6 Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. 7 Jezus rzekł do sług: «Napełnijcie stągwie wodą». I napełnili je aż po brzegi. 8 Potem powiedział do nich: «Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu». Ci więc zanieśli. 9 Gdy zaś starosta weselny skosztował wody, która stała się winem — a nie wiedział, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli — przywołał pana młodego 10 i powiedział do niego: «Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory». 11 Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie.

Ewangelia wg św. Jana odbiega od pozostałych Ewangelii. Umiłowany uczeń Jezusa, spisując pod koniec swojego długiego życia Dobrą Nowinę o Jezusie z Nazaretu, koncentruje się nie tyle na dokładnym i chronologicznym przedstawieniu faktów z Jego publicznej działalności, ile na ich teologicznym znaczeniu, podporządkowując swoją narrację zamiarowi apologii Słowa, „które stało się ciałem i zamieszkało między nami” (J 1,14). Każde pojedyncze wydarzenie opowiedziane przez Jana ma służyć temu celowi. Tak jest także w przypadku perykopy o weselu w Kanie Galilejskiej.

Małżeństwo, a mówiąc szerzej – miłość oblubieńcza między kobietą i mężczyzną, w ST ukazywane są nie tylko jako istotny element funkcjonowania człowieka, wpisany w jego naturę przez samego Stworzyciela (por. Rdz 1-2), ale także jako symbol relacji między Bogiem a Jego ludem. Ta relacja ma swój okres pierwszego zafascynowania (por. Jr 2,2), dzień zaślubin (por. Iz 62,5) oraz momenty zdrady i separacji (por. Oz 2,4). Cała starotestamentalna historia zbawienia, począwszy od Abrahama, poprzez kolejnych patriarchów, wyjście z Egiptu, panowanie królów w Izraelu, przesiedlenie babilońskie oraz czasy po powrocie do Ziemi Obiecanej, jest w swojej istocie historią burzliwej miłości, jaką Bóg objawia poprzez swoje czyny i słowa, a człowiek nieudolnie próbuje przyjąć. Bóg jest jednak niezmienny. Dlatego przez Izajasza zapowiada odnowienie więzi między Nim a Izraelem: „Zaiste, jak niewiastę porzuconą i zgnębioną na duchu, wezwał cię Pan. I jakby do porzuconej żony młodości mówi twój Bóg: Na krótką chwilę porzuciłem ciebie, ale z ogromną miłością cię przygarnę. W przystępie gniewu ukryłem przed tobą na krótko swe oblicze, ale w miłości wieczystej nad tobą się ulitowałem, mówi Pan, twój Odkupiciel” (Iz 56,6-8).

W tej starotestamentalnej perspektywie, wydarzenie z Kany Galilejskiej wskazuje na nadejście czasu Bożej interwencji. Jezus, odwieczne Słowo, przez które wszystko się stało (por. J 1,3), przychodzi, by przemienić wodę ludzkiej niestałości i niepewności, w wino wiary, która na zawsze połączy człowieka z Bogiem. W uczcie weselnej uczestniczył nie tylko Jezus, ale także Jego Matka i uczniowie, zalążki wspólnoty ludu Nowego Przymierza, czyli Kościoła. Godzina chwały Jezusa jeszcze nie nadeszła (por. J 2,4), trzeba będzie na nią jeszcze poczekać, aż się wypełni misterium Krzyża, ale już teraz Pan daje symboliczny znak wskazujący na przybliżenie się tego czasu.

Jakie fakty z mojego życia potwierdzają, że Bóg mnie kocha? Czy oddałem już w ręce Jezusa „wodę” mojego życia?

2 uwagi do wpisu “Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie

  1. Ania

    Zadziwia mnie ile jest interpretacji tego fragmentu Ewangelii. Takiego, jak ksiądz podaje, jeszcze nie czytałam. A więc dzięki za to nowe światło.

    Ale co z tym indywidualnym odbieraniem Słowa? Bo mnie bardzo (może niezbyt szczęśliwe to brzmi) podoba mi się w tej Ewangelii rola sług. Wykonują polecenia, robią co do nich należy, są poddani Jezusowi. A przecież On poradziłby sobie sam, nikogo nie potrzebuje. A jednak posługuje się nimi. I jaki tego efekt? Są świadkami cudu, wiedzą co zaszło. A przede wszystkim, na skutek tego – co najlepsze -,,uwierzyli w Niego Jego uczniowie,, – czy nie po to był ten cud?
    A oni – słudzy – brali w tym udział.
    Są cichymi współpracownikami Jezusa.

    Chciałabym widzieć tam siebie, chciałabym być dziś takim sługą.
    Czy można mi w ten sposób patrzeć na to Słowo? Czy może wcale nie o to tu chodzi i nie na to trzeba zwracać uwagę. Nie chciałabym uprawiać jakiejś swojej interpretacji.

    Polubienie

    1. W rozważaniu czy modlitwie Słowem właśnie o to chodzi, by w zgodzie z całościowym i dosłownym przekazem tekstu, szukać światła, które dzisiaj, na ten moment, Bóg chce nam dać. Czasem dotknie nas cała perykopa, innym razem jekieś pojedyncze słowo czy gest w niej zawarty. Wazne jest, by w odniesieniu do całości Objawienia (Pismo Święte i Tradycja, czyli żywy przekaz wiary Kościoła) wszystko do siebie pasowało.

      Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.