
Wtorek, 2 czerwca
Mk 12,13-17
13 Posłali natomiast do Niego kilku faryzeuszów i zwolenników Heroda, którzy mieli podchwycić Go w mowie. 14 Ci przyszli i rzekli do Niego: «Nauczycielu, wiemy, że jesteś prawdomówny i na nikim ci nie zależy. Bo nie oglądasz się na osobę ludzką, lecz drogi Bożej w prawdzie nauczasz. Czy wolno płacić podatek cezarowi, czy nie? Mamy płacić czy nie płacić?» 15 Lecz On poznał ich obłudę i rzekł do nich: «Czemu wystawiacie Mnie na próbę? Przynieście Mi denara; chcę zobaczyć». 16 Przynieśli, a On ich zapytał: «Czyj jest ten obraz i napis?» Odpowiedzieli Mu: «Cezara». 17 Wówczas Jezus rzekł do nich: «Oddajcie więc cezarowi to, co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga». I byli pełni podziwu dla Niego.
Religijne władze żydowskie wysyłają do Jezusa ludzi, „którzy mieli podchwycić Go w mowie” (12,13). Zaczyna się seria trzech pytań zadawanych Panu kolejno przez faryzeuszy i herodian (12,13–14), saduceuszy (12,18–23) oraz uczonych w Piśmie (12,28). Pierwsze pytanie, dotyczące płacenia podatków Rzymowi, wyraża sprytną taktykę. Faryzeusze i herodianie, należąc do przeciwnych biegunów politycznego spektrum starożytnego Izraela, mieli przeciwne opinie na temat imperialnego podatku. Pierwsi, członkowie ruchu reformatorskiego popierającego żydowski separatyzm i ścisłe przestrzeganie norm religii żydowskiej, krytykowali pogańską władzę okupacyjną. Natomiast drudzy, zwolennicy Heroda Antypasa, zarządzającego w randze tetrarchy terytorium Galilei i Perei, uczestniczyli we współpracy z Rzymem i utrzymywaniu politycznego status quo. Na co dzień obydwie grupy zajmowały wrogie stanowiska, lecz mimo po to raz kolejny wspólnie występują przeciwko Jezusowi (por. 3,6). Postrzegając Go jako politycznego przywódcę, starają się postawić Go w obliczu sytuacji, w której każda podana przez Niego odpowiedź będzie krytycznie postrzegana. Jeśli Jezus poprze płacenie podatku, zostanie zdyskredytowany w oczach zwykłych Żydów, którzy mają dosyć rzymskiej okupacji. W konsekwencji Pan straci powszechne poparcie, które powstrzymywało religijnych przywódców przed pojmaniem Go (por. 11,18). Jeśli natomiast sprzeciwi się podatkowi, będzie mógł być wydany Rzymianom jako buntownik.
W ramach podjętej taktyki, zanim padnie właściwe pytanie, wysłannicy próbują przekonać świadków o swoich „dobrych” intencjach i być może uśpić czujność Jezusa, schlebiając Mu: „Nauczycielu, wiemy, że jesteś prawdomówny i na nikim ci nie zależy. Bo nie oglądasz się na osobę ludzką, lecz drogi Bożej w prawdzie nauczasz” (12,14). Pan określony zostaje jako prawdomówny nauczyciel, niedostosowujący swoich wypowiedzi do oczekiwań słuchaczy. Mało tego, mówią o Nim, że naucza „drogi Bożej”. Wszystko te słowa dotykają prawdy o Jezusie, powiedziane są jednak z nieuczciwą intencją. Ani bowiem faryzeusze, ani zwolennicy Heroda, nie chcą Go słuchać i stać się Jego uczniami. Z całą pewnością nie chcą też podążać nauczaną przez Niego drogą. Celem jest zastawienie pułapki. Dlatego pada w końcu właściwe podchwytliwe pytanie: „Czy wolno płacić podatek cezarowi, czy nie?” (dosł. „czy jest prawowierne płacenie podatku cezarowi, czy nie”, 12,14). Dla wierzących Żydów płacenie podatków Rzymowi za pomocą monet, na których umieszczano surowe oblicze Cezara, stanowiło obrazę Boga Jedynego, który według Prawa miał być postrzegany jako jedyny Władca Izraela: „Ja jestem Pan, Bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej, z domu niewoli. Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, bo Ja Pan, Bóg twój, jestem Bogiem zazdrosnym, który za nieprawość ojców karze synów do trzeciego i czwartego pokolenia, tych, którzy Mnie nienawidzą” (Wj 20,2-6).
Jezus dostrzega zarówno nieuczciwą próbę pochlebstwa, jak i hipokryzję pytających. Hipokryzja (od gr. hypokrysis, „udawanie”, za pomocą którego określano greckich aktorów) polega na ukrywaniu prawdziwych intencji osoby (por. 7,6). Zadając pytanie, Pan podsumowuje postawę faryzeuszy i herodian: „Czemu wystawiacie Mnie na próbę?” (12,15). W starotestamentalnych tekstach testowanie Boga postrzegane jest za grzech wymagający kary (por. Lb 14,22; Pwt 6,16; Ps 95,8-9). Istotnie, pytający testując Jezusa (gr. peirazo, „kusić, testować, próbować”), wchodzą w rolę szatana, który Go kusił (peirazo) na pustyni (Mk 1,13).
W prorockim stylu Jezus używa wizualnej pomocy, by zilustrować to, co ma zamiar powiedzieć (por. Jr 19,1-10; 27,2; Ez 4): „Przynieście Mi denara; chcę zobaczyć” (Mk 12,15). Denar był srebrną rzymską monetą odpowiadającą dziennej pensji robotnika. Wybijano na nim wizerunek cesarza, którym w tym czasie był Tyberiusz oraz napis: „Tyberiusz Cezar August, syn boskiego Augusta”. Na odwrocie zaś widniały słowa „Najwyższy Kapłan” (Pontifex Maximus), mówiący o tym, że cesarz był najwyższym pośrednikiem między ludźmi a bogami. Kult cesarza, rozpowszechniony w rzymskiej religii obywatelskiej, dla Żydów był obrzydliwością. Pytający Jezusa podają Mu denara, ujawniając, że noszą przy sobie na terenie świątyni bałwochwalczą monetę. Jezus zadaje im pytanie: „Czyj jest ten obraz i napis?” (12,16). Nie mając innego wyjścia, przyznają: „Cezara”. Używając monet Cezara, domyślnie uznają jego władzę jako cesarza.
Końcowa odpowiedź Jezusa wymyka się zastawionej na Niego pułapce i podnosi całą dyskusję ponad sferę polityki: „Oddajcie więc cezarowi to, co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga” (12,17). W starożytności powszechnie rozumiano, że monety były własnością władcy, który je wyemitował. Odwołując się do monety, która należy do Cezara, Jezus pośrednio potwierdza prawo państwa do zbierania podatków. W ten sposób Pan dystansuje się od żydowskich nacjonalistów, którzy negowali podatki na rzecz Imperium. Lecz podkreśla jednocześnie, że co nosi w sobie obraz Boga, czyli każdy człowiek, włącznie z cezarem, należy do Boga. Jezusa nawiązuje tym samym do pierwszych stron Biblii: „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boga go stworzył: stworzył ich mężczyzną i niewiastą” (Rdz 1,27). Państwo może rościć pretensje do marnego kawałka metalu. Bóg natomiast rości sobie prawo do całego naszego istnienia, jak powie Jezus kilka wersetów później, cytując Torę: „Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą” (12,30; por. Pwt 6,4-5). Obowiązek wobec państwa ograniczony jest absolutnym obowiązkiem wobec Boga. Parafrazując słowa Jezusa: Nie dawaj Cezarowi (państwu, społeczeństwu ani żadnej instytucji ludzkiej) tego, co należy tylko do Boga i do Jego Syna (por. Mk 8,34–38).
Czy wchodząc w modlitewną rozmowę z Bogiem, ma czyste intencje? Jaki jest mój stosunek do prawa państwowego? W jaki sposób pielęgnuję w sobie obraz Boga? Czy uznaję, że absolutnym punktem odniesienia dla ludzkiego prawa jest Boża wola?