Nagroda dla kroczących za Chrystusem

Wspólnota Kościoła (fot. Mateus Campos Felipe, unslpash.com)

Sobota, 11 lipca, Święto św. Benedykta, Patrona Europy

Mt 19,27-29

27 Wtedy Piotr rzekł do Niego: «Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż więc otrzymamy?» 28 Jezus zaś rzekł do nich: «Zaprawdę, powiadam wam: Przy odrodzeniu, gdy Syn Człowieczy zasiądzie na swym tronie chwały, wy, którzy poszliście za Mną, zasiądziecie również na dwunastu tronach, aby sądzić dwanaście szczepów Izraela. 29 I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci, siostry, ojca, matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne posiądzie na własność.

W dziewiętnastym rozdziale Ewangelii Mateusza pojawia się krótka seria perykop poświęcona tematowi bogactwa. Najpierw do Jezusa przychodzi bogaty młodzieniec, który zadaje Mu pytanie: „Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?” (Mt 19,16). Pan wskazuje, że aby osiągnąć życie wieczne należy przestrzegać przykazań, zwłaszcza tej części Dziesięciu Przykazań, które dotyczą relacji z innymi ludźmi (por. Pwt 5,16-20) oraz przykazania miłości bliźniego (por. Kpł 19,18). Gdy młodzieniec zaświadcza, że powyższe przykazania zachowuje, Pan dokonuje swoistej próby jakości jego miłości do bliźnich: „Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i daj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!” (Mt 19,21). Słysząc to, młodzieniec odchodzi zasmucony.

Jezus wykorzystuje reakcję bogatego młodzieńca, by przestrzec uczniów przed niebezpieczeństwem bogactwa: „Zaprawdę, powiadam wam: Bogatemu trudno będzie wejść do królestwa niebieskiego. Jeszcze raz wam powiadam: Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego” (19,23-24). Miłość bliźniego, która ma charakteryzować obywateli królestwa niebieskiego, wiąże się z gotowością utraty wszystkich dotychczasowych zabezpieczeń, także materialnych. Słysząc tą radykalną naukę, uczniowie wpadają w przerażenie. Pan jednak ich zapewnia „U ludzi to niemożliwe, lecz u Boga wszystko jest możliwe” (19,26). Rzeczywiście styl życia odpowiadający królestwu niebieskiemu wykracza poza przyrodzone możliwości człowieka, jego pojmowanie i decyzyjność. Jednakże przyjęcia orędzia Dobrej Nowiny oznacza także przyjęcie nowego życia, które swe źródło ma w mocy i świętości samego Boga. W Czwartej Ewangelii Jezus w trochę inny sposób wyrazi tę samą prawdę w rozmowie z Nikodemem: „U ludzi to niemożliwe, lecz u Boga wszystko jest możliwe” (J 3,5).

W tym miejscu pojawia się dzisiejsze czytanie ewangeliczne. Piotr w imieniu wszystkich apostołów pyta Pana o wartość ich dotychczasowego poświęcenia w kroczeniu za Nim: „Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż więc otrzymamy?” (19,27). Odpowiadając, Jezus odnosi się do czasu odrodzenia: „Zaprawdę, powiadam wam: Przy odrodzeniu, gdy Syn Człowieczy zasiądzie na swym tronie chwały, wy, którzy poszliście za Mną, zasiądziecie również na dwunastu tronach, aby sądzić dwanaście szczepów Izraela” (19,28). W tej wypowiedzi użyty został grecki rzeczownik polignesia, który opisuje rodzaj nowego początku. U stoików termin ten określał odrodzenie świata, które ma nastąpić po jego zaognieniu. Żydowski filozof i egzegeta, Filon z Aleksandrii, posługiwał się nim opisując świat, który wyłonił się na nowo po potopie czasów Noego. Zaś żydowski historyk, Józef Flawiusz, użył go opowiadając o przywróceniu państwa izraelskiego po przesiedleniu babilońskim.

W wypowiedzi Jezusa chodzi o „nowe stworzenie”, która ma nastąpić przy Jego powtórnym przyjściu. Jego panowanie rozpocznie się jednak już w chwili zmartwychwstania, kiedy dana Mu będzie wszelka władza na niebie i na ziemi (por. 28,19-20). Syn Człowieczy (por. Dn 7,13-14) rozpocznie urzeczywistnienie swojego królowania nad wszystkimi narodami poprzez Ewangelię głoszoną przez Kościół (Mt 28,19-20). On sam, po powrocie do Ojca, będzie zasiadał na tronie chwały jako Mesjasz Dawidowy, zaś apostołowie będą mieli udział w mesjańskim panowaniu jako założyciele i przywódcy mesjańskiej wspólnoty Kościoła.

Natomiast wszyscy, którzy dla stania się uczniami Chrystusa wiele poświęcili, otrzymują obietnicę: „I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci, siostry, ojca, matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne posiądzie na własność” (19,29). Jezus nie przekreśla więzi łączących krewnych, podkreśla jednak, że wiara w Niego stanie się zaczynem powstania nowych relacji braterstwa, które tym razem nie będzie oparte na więzach krwi, lecz na doświadczeniu Jego żywej obecności w Bożym słowie i sakramentach.

Z czego mogę zrezygnować, by jeszcze bardziej zdecydowanie iść za Jezusem? Czy opieram moje chrześcijańskie życie na mocy i świetle Ducha Świętego? Czy patrzę na członków mojej wspólnoty parafialnej, jako na braci, których daje mi Pan?

Oto Matka twoja

Święto Najświętszej Maryi Panny, Matki Kościoła

J 19,25-34

25 A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. 26 Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój». 27 Następnie rzekł do ucznia: «Oto Matka twoja». I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie. 28 Potem Jezus, świadom, że już wszystko się dokonało, aby się wypełniło Pismo, rzekł: «Pragnę». 29 Stało tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę nasączoną octem i do ust Mu podano. 30 A gdy Jezus skosztował octu, rzekł: «Dokonało się!» I skłoniwszy głowę, oddał ducha. 31 Ponieważ był to dzień Przygotowania, aby zatem ciała nie pozostawały na krzyżu w szabat — ów bowiem dzień szabatu był wielkim świętem — Żydzi prosili Piłata, żeby ukrzyżowanym połamano golenie i usunięto ich ciała. 32 Przyszli więc żołnierze i połamali golenie tak pierwszemu, jak i drugiemu, którzy z Nim byli ukrzyżowani. 33 Lecz gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu goleni, 34 tylko jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok, a natychmiast wypłynęła krew i woda.

Ewangelie synoptyczne krótko wspominają, że pośród świadków krzyżowej śmierci Jezusa były także kobiety: „Było tam również wiele niewiast, które przypatrywały się z daleka. Szły one za Jezusem z Galilei i usługiwały Mu” (Mt 27,55; por. Mk 15,40; Łk 23,49). Natomiast Czwarta Ewangelia dopowiada, że tuż pod krzyżem Pana stała Jego matka wraz z kilkoma innymi kobietami oraz umiłowany uczeń. Tym samym Maryja, chociaż nie wymieniona z imienia, pojawia się na początku (2,1-11) i pod koniec ewangelicznego opowiadania.

Umiłowany uczeń, tradycyjnie identyfikowany z Janem, synem Zebedeusza, u synoptyków razem z Szymonem Piotrem i swoim bratem, Jakubem, uczestniczy w ważnych wydarzeniach, jak wskrzeszenie córki Jaira (Mk 5,37), przemienienie na Górze Tabor (Mk 9,2), modlitwa w Ogrójcu (Mk 14,33). W Czwartej Ewangelii, chociaż ani razu nie pojawia się jego imię (w 21,2 mowa jest o „synach Zebedeusza”, do niego odnosi się także określenie „inny uczeń” w 18,15), również podkreślona zostaje jego szczególna więź z Jezusem: podczas ostatniej wieczerzy spoczywa na Jego piersi (13,23), w tej samej scenie pośredniczy w rozmowie między Nim  a Piotrem (13,24-25), jako pierwszy z uczniów dociera do pustego grobu i z wiarą uznaje Jego powstanie z martwych (20,4.8), rozpoznaje Go, gdy już jako zmartwychwstały ukazuje się nad Morzem Tyberiadzkim (21,7). Janowi wreszcie przypisywane jest autorstwo Czwartej Ewangelii (por. 21,20-24). Obecność umiłowanego ucznia na Golgocie dodatkowo podkreśla jego wierność wobec Pana, nie opuścił Go nawet w godzinie Jego śmierci.

Umierający Jezus, patrząc z wysokości krzyża na bliskie Mu osoby, mówi najpierw do Matki: „Niewiasto, oto syn Twój” (19,26), następnie zaś do umiłowanego ucznia: „Oto Matka twoja”, narrator dopowiada: „I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie” (19,27). Podobnie jak przypadku wesela w Kanie Galilejskiej, scena ta nie tylko opowiada o konkretnym historycznym wydarzeniu, ale ma także głębokie znaczenie teologiczne. W obydwu opowiadaniach Jezus zwraca się do Maryi, używając oficjalnego wyrażenia „Niewiasto”, narrator zaś mówiąc o Niej, posługuje się zwrotem „matka Jezusa” / „Matka Jego”. Na weselu w Kanie Maryja ukazana jest jako model Kościoła, wyjątkowe ucieleśnienie wiernego ludu Bożego, natomiast pod krzyżem jako Matka Kościoła. W obydwu scenach ewangelista dyskretnie nawiązuje do biblijnego obrazu „Matki Syjon” (Iz 60,1-4; 66,7-9) oraz pierwszej kobiety Ewy, w odniesieniu do której Biblia również używa tytułów „kobiety” i „matki” (Rdz 2,23; 3,20).

Mówiąc z krzyża, Jezus ukazuje wyjątkową, duchową relację, łączącą członków Kościoła z Bogiem oraz między sobą. Jezusowe słowa: „Oto syn Twój” w pierwszym rzędzie odnoszą się do Niego samego jako biologicznego syna Maryi. Kontekst jednak, zwłaszcza kolejna wypowiedź: „Oto Matka twoja”, podpowiada, że chodzi tu także o umiłowanego ucznia. Nazywając własną matkę, „matką umiłowanego ucznia”, Jezus wyraża duchową łączność między Nim samym a umiłowanym uczniem: obaj są synami Maryi. Patrząc szerzej, uwzględniając, że umiłowany uczeń symbolizuje wszystkich wierzących, możemy dostrzec tutaj swoistą miniaturę rzeczywistości Kościoła, który jest wielka Bożą rodziną. Jako członkowie Kościoła, mamy duchowe uczestnictwo w życiu zmartwychwstałego Chrystusa, a w konsekwencji Maryję jako naszą duchową Matkę. Jak Ewa stała się „matką wszystkich żyjących” (Rdz 3,20), tak Maryja, nowa Ewa, staje się matką wszystkich wierzących, czyli tych, którzy mocą Ducha Świętego stali się nowym stworzeniem (7,37-39).

Czy wzorem umiłowanego ucznia jestem wierny Jezusowi w chwilach trudnych doświadczeń? Jakie miejsce w mojej religijności zajmuje Maryja? Czy mam świadomość, że będąc w Kościele jestem częścią wielkiej Bożej rodziny?

Ten właśnie uczeń daje świadectwo o tych sprawach

Tabga, otoczenie Kościoła Prymatu (fot. R.P.)

Sobota, 30 maja

J 21,20-25

20 Piotr, obróciwszy się, zobaczył idącego za sobą ucznia, którego miłował Jezus, a który to w czasie uczty spoczywał na Jego piersi i powiedział: «Panie, któż jest ten, który Cię zdradzi?» 21 Gdy więc go Piotr ujrzał, rzekł do Jezusa: «Panie, a co z tym będzie?» 22 Odpowiedział mu Jezus: «Jeżeli chcę, aby pozostał, aż przyjdę, to cóż tobie do tego? Ty pójdź za Mną!» 23 Rozeszła się wśród braci wieść, że uczeń ów nie umrze. Ale Jezus nie powiedział mu, że nie umrze, lecz: «Jeśli Ja chcę, aby pozostał, aż przyjdę, to cóż tobie do tego?» 24 Ten właśnie uczeń daje świadectwo o tych sprawach, i on je opisał. A wiemy, że świadectwo jego jest prawdziwe. 25 Jest ponadto wiele innych rzeczy, których Jezus dokonał, a które gdyby je szczegółowo opisać, to sądzę, że cały świat nie pomieściłby ksiąg, jakie trzeba by napisać.

W ostatniej perykopie Czwartej Ewangelii nasza uwaga skupia się na osobie „umiłowanego ucznia”. Za każdym razem, gdy wcześniej Piotr i umiłowany uczeń pojawiali się razem w Ewangelii, ten drugi miał szczególny przywilej lub wgląd w serce Jezusa, na przykład podczas Ostatniej Wieczerzy: „w czasie uczty spoczywał na Jego piersi i powiedział: «Panie, któż jest ten, który Cię zdradzi?»” (21,20; por. 13,21-30). Po zmartwychwstaniu jednak to umiłowany uczeń będzie podążał za pasterzem Piotrem, który w swej posłudze będzie naśladował Jezusa, Dobrego Pasterza.

Piotr pyta o umiłowanego ucznia: „Panie, a co z tym będzie?” (21,21). Jezus tajemniczo odpowiada: „Jeżeli chcę, aby pozostał, aż przyjdę, to cóż tobie do tego? Ty pójdź za Mną!” (21,22; por. 21,19). Zamiast martwić się o umiłowanego ucznia, Piotr powinien skupić swoją uwagę na Jezusie i na przekazanym mu zadaniu przewodzenia wspólnocie uczniów. Wypowiedź Jezusa o umiłowanym uczniu była interpretowana na różne sposoby. Jedna z interpretacji, powszechna „wśród braci”, czyli chrześcijan związanych z jego osobą (por. 1 J 3,13; 3 J 3), mówiła, że uczeń ten nie umrze. Miałby on żyć, aż do paruzji, czyli chwalebnego powrotu Jezusa w dniu ostatecznym (por. J 5,28–29; 6,39–40.54). Aby wyjaśnić to nieporozumienie, autor podkreśla: „Ale Jezus nie powiedział mu, że nie umrze, lecz: «Jeśli Ja chcę, aby pozostał, aż przyjdę, to cóż tobie do tego?»” (21,23). Wyjaśnienie to prawdopodobnie było potrzebne, gdy śmierć w końcu nadeszła. Jak podaje wczesnochrześcijańska Tradycja, umiłowany uczeń, identyfikowany z osobą Jana Apostoła, po zesłaniu Ducha Świętego głosił Ewangelię w Palestynie i Małej Azji. Umarł śmiercią naturalną w Efezie pod koniec I w. Mimo, iż nie doczekał się powtórnego przyjścia Chrystusa, poprzez całe swoje długie życie dawał o Nim świadectwo pośród kolejnych pokoleń. Stąd być może słowa Pana – „Jeśli Ja chcę, aby pozostał, aż przyjdę, to cóż tobie do tego?” – dotyczą po prostu Jego duchowej obecności, która między innymi przez posługę Jana, urzeczywistniała się w Kościołach Azji Mniejszej (por. Rz 12,4).

Na świadectwie umiłowanego ucznia opiera się także Czwarta Ewangelia: „Ten właśnie uczeń daje świadectwo o tych sprawach, i on je opisał” (21,24). Wiara Kościoła wszystkich czasów swój fundament znajduje w apostolskim świadectwie spisanym w Ewangeliach. Głosząc Dobrą Nowinę w Jezusie Chrystusie, apostołowie koncentrowali się na najważniejszych słowach i wydarzeniach, które ukazują istotę Jego osoby i zbawczego posłannictwa, lecz nie pretendują do całościowego ukazania Jego misterium: „Jest ponadto wiele innych rzeczy, których Jezus dokonał, a które gdyby je szczegółowo opisać, to sądzę, że cały świat nie pomieściłby ksiąg, jakie trzeba by napisać” (21,25).

Czy w moim codziennym życiu skupiam się na realizowaniu powołania otrzymanego od Pana? Jaki jest mój stosunek do Kościoła? Czy jestem świadomy, że stanowię Jego część i także ode mnie zależy wyrazistość jego świadectwa? Czy czytając Ewangelie, rozważam słowa i czyny Jezusa, szukając w nich pokarmu dla mojej wiary?

Brama owiec

IV Niedziela Wielkanocna A

J 10,1-10

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto nie wchodzi do owczarni przez bramę, ale wdziera się inną drogą, ten jest złodziejem i rozbójnikiem. Kto jednak wchodzi przez bramę, jest pasterzem owiec. Temu otwiera odźwierny, a owce słuchają jego głosu; woła on swoje owce po imieniu i wyprowadza je. A kiedy wszystkie wyprowadzi, staje na ich czele, owce zaś postępują za nim, ponieważ głos jego znają. Natomiast za obcym nie pójdą, lecz będą uciekać od niego, bo nie znają głosu obcych». Tę przypowieść opowiedział im Jezus, lecz oni nie pojęli znaczenia tego, co im mówił. Powtórnie więc powiedział do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ja jestem bramą owiec. Wszyscy, którzy przyszli przede Mną, są złodziejami i rozbójnikami, a nie posłuchały ich owce. Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony — wejdzie i wyjdzie, i znajdzie pastwisko. Złodziej przychodzi tylko po to, aby kraść, zabijać i niszczyć. Ja przyszedłem po to, aby [owce] miały życie, i miały je w obfitości.

Na terenach Bliskiego Wschodu jeszcze dzisiaj można spotkać pasterzy, najczęściej Beduinów, którzy przemierzają półpustynne tereny w poszukiwaniu miejsc nadających się na wypas dla owiec, kozłów czy wielbłądów. Obraz taki był siłą rzeczy dużo bardziej powszechny w czasach Jezusa. Ponadto motyw pasterza pojawia się w tradycji biblijnej jako obraz Boga, który pasie swój lud, a w czasach ostatecznych da mu pasterza według własnego wyboru (por. Ez 34). Nie powinno zatem zaskakiwać, że Jezus, chcąc ukazać Żydom swoją mesjańską tożsamość, posługuje się także określeniami związanymi z życiem pasterskim. Dzisiejsze czytanie ewangeliczne jest pierwszą z dwóch części krótkiej mowy, w której Pan używa w odniesieniu do siebie pasterskich metafor „bramy” i „dobrego pasterza” (J 10,1-21). Usłyszeliśmy uroczyste słowa: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ja jestem bramą owiec” (10,7). Pod koniec dnia pasterze zabierali swoje owce z pastwiska i prowadzili je do niewysokich zagród, by w ten sposób uchronić je przed dzikimi zwierzętami. Gdy już całe stado znajdowało się wewnątrz, pasterz siadał w jedynym wejściu do zagrody, stając się niejako „bramą”. Nikt i nic nie mogło wejść do środka, jeśli nie zostało przepuszczone przez pasterza. Owce zgromadzone w zagrodzie w czasie nocnego odpoczynku były bezpieczne. W dzisiejszych słowach Jezusa owczarnia symbolizuje wspólnotę wiary, zarówno Starego jak i Nowego Przymierza. Starotestamentalna wiara w Boga Jedynego, uszczegółowiona przez Jezusowe objawianie, iż jest On wspólnotą Osób – Ojcem, Synem i Duchem Świętym, jest dla człowieka prawdziwą rękojmią bezpieczeństwa. Prawda ta jest szczególnie ważna w chwili obecnej, gdy jako rodzina ludzka przeżywamy lęk związany z epidemią koronawirusa oraz z konsekwencjami zarządzonej kwarantanny. Zauważyć już nawet można pojawienie się samozwańczych „proroków”, którzy wieszczą apokaliptyczne wizje. Jak w tym wszystkim nie pogubić się i zachować pokój ducha? Dzisiejsza Ewangelia podpowiada, że trzeba nam przede wszystkim zaufać Jezusowi, uwierzyć, że jak zawsze, tak i chwili obecnej, chce On nas gromadzić w owczarni, którą jest Kościół i obdarzać swoją zbawczą obecnością.

Gdzie szukam ratunku w chwilach trudnych doświadczeń? Czy poddaje się Bożemu prowadzeniu? Czy szukam znaków Bożej obecności w moim życiu?

Oto Matka twoja

Kaplica Ukrzyżowania w Bazylice Grobu Pańskiego (fot. R.P.)

Sobota, 2 maja; Uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski

J 19,25-27

A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój». Następnie rzekł do ucznia: «Oto Matka twoja». I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.

Wszyscy czterej ewangeliści wspominają o tym, że pośród świadków ukrzyżowania Jezusa była także grupa Jego uczennic (por. Mt 27,55-56; Mk 15,40; Łk 23,59). Łukasz mówi ogólnie o kobietach, „które Mu towarzyszyły od Galilei”. Natomiast Mateusz i Marek podają imiona niektórych z nich: Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba i Józefa, matka synów Zebedeusza, Salome. Tylko jednak Jan wspomina, iż na Golgocie obecna była także Maryja. Ponadto u synoptyków kobiety wydają się obserwować ukrzyżowanie Pana z pewnej odległości. Zaś w relacji autora Czwartej Ewangelii znajdowały się one tuż obok krzyża Jezusa. W ten sposób zostaje podkreślone, że zaczynają wypełniać się wcześniejsze słowa Jezusa: „A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie” (J 12,32; 11,51-52). Malutkie zgromadzenie uczniów pod krzyżem Jezusa symbolizuje rzesze członków Kościoła, którzy poprzez wieki gromadzą się wokół wielkiej tajemnicy wiary, jaka jest Miłość Ukrzyżowana.

Podobnie jak w przypadku wesela w Kanie Galilejskiej (2,1-12), opowiadanie o Maryi i umiłowanym uczniu u stóp Krzyża służy wyrażeniu pewnej duchowej prawdy. W sensie podstawowym, Pan, kierując się synowską troską, oddaje swoją matkę umiłowanemu uczniowi. W starożytności kobieta bez ochrony w postaci mężczyzny, zdana była na łaskę dosyć słabo rozwiniętej „opieki społecznej”. Stąd Jezus tuż przed swoją śmiercią przekazuje swoją matkę pod opiekę umiłowanego ucznia, by zapewnić jej opiekę i byt. Czyn ten ma także o wiele głębsze znaczenie. Maryja w Ewangelii Jana pojawia się tylko w opowiadaniu o weselu w Kanie Galilejskiej oraz w scenie ukrzyżowania jej Syna. W obu przypadkach Jezus zwraca się do niej „Kobieto” (por. 2,4; 19,26). Podobnie jak w przypadku ogólnego określenia „matka Jezusa” (np. 2,2), tytuł ten pozwala wprowadzić dodatkowy symbolizm jej osoby. W Kanie pojawia się ona jako symbol wspólnoty Kościoła, ludu Nowego Przymierza zapieczętowanego krwią Chrystusa. Pod krzyżem Maryja ukazana zostaje jako Matka Kościoła. Ewangelista subtelnie posługuje się tutaj aluzjami do Jerozolimy czasów mesjańskich, opisywanej przez Izajasza jako matka gromadząca przy sobie ludy ziemi (Iz 60,1-4; 66,7-9) oraz do biblijnej Ewy (Rdz 2,23; 3,20). Ponadto za pomocą dwóch prostych stwierdzeń – „Niewiasto, oto syn Twój” oraz „Oto Matka twoja” – Jezus objawia także naturę Kościoła, w którym uobecnia się zakotwiczona w Misterium Paschalnym duchowa komunia człowieka z Bogiem oraz ludzi między sobą.

W uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski mszalna liturgia słowa przypomina nam Jezusowy testament z krzyża. Ostatnią wolą umierającego Pana jest, by Jego uczniowie, oprócz trwania w Nim, zjednoczyli także swoje życie z osobą Jego matki. Dzieje Kościoła i naszej Ojczyzny wielokrotnie pokazują, jak błogosławiona jest to decyzja. Maryja jako nasza Matka nieustannie prowadzi nas do Syna, wstawia się u Niego za nami i pomaga nam trwać z Nim w jedności.

Czy w mojej pobożności jest miejsce dla Maryi, matki Jezusa i mojej matki? Czy uczę się od Niej trwania pod krzyżem Pana i przyjmowania w jego cieniu drugiego człowieka?