Kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne

Eucharystia sprawowana pod Górą Synaj (fot. R.P.)

Czwartek, 30 kwietnia

J 6,44-51

Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał; Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym. Napisane jest u Proroków: Oni wszyscy będą uczniami Boga. Każdy, kto od Ojca usłyszał i przyjął naukę, przyjdzie do Mnie. Nie znaczy to, aby ktokolwiek widział Ojca; jedynie Ten, który jest od Boga, widział Ojca. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne. Ja jestem chlebem życia. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: Kto go je, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało, [wydane] za życie świata».

Dotychczasowe wypowiedzi Jezusa w ramach mowy eucharystycznej wstrząsnęły Żydami. Spodziewali się oni, że będą mogli ponownie nasycić swoje żołądki rozmnożonym przez Niego pokarmem, tymczasem Pan bardzo szybko przeniósł całą dyskusję na wyższy poziom. Wskazuje na siebie jako chleb, który zstąpił z nieba. Żydzi zaczynają powątpiewać: „Czyż to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę my znamy? Jakżeż może on teraz mówić: Z nieba zstąpiłem” (6,41-42). W kulturze żydowskiej, jak i w innych starożytnych kulturach, pochodzenie człowieka w dużej mierze decydowało o jego tożsamości. Rozmówcy Jezusa w dalszym ciągu w swoim myśleniu poruszają się na podstawowym poziomie. Mimo usilnych prób Jezusa, nie są w stanie dostrzec, że w ich obecności dzieje się coś nowego. Reagując na ich wątpliwości, Pan mówi: „Nie szemrajcie między sobą!” (6,43). W Jego oczach wątpliwości wyrażane przez Żydów przypominają zachowanie ludu wędrującego przez pustynię do Ziemi Obiecanej (por. Wj 17,3; Lb 14,26-35). Ich serca są zatwardziałe, podobnie jak serca ich przodków, do których Mojżesz powiedział: „Nie szemraliście przeciwko nam, ale przeciw Panu!” (Wj 16,8). Dlatego Jezus ponownie podkreśla: „Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał; Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym” (J 6,44). Kto podda się prowadzeniu Ojca, otrzyma w Synu dar życia wiecznego. Tym razem Jezus podpiera swoje słowa nawiązaniem do proroka Izajasza: „Wszyscy twoi synowie będą uczniami Pana, wielka będzie szczęśliwość twych dzieci” (Iz 54,13). Bycie uczniem Boga zakłada słuchanie Ojca, co ostatecznie prowadzi do Syna (6,45). Prowadzenie Ojca nierzadko jest bardzo subtelne, wręcz tajemne, jednakże ma moc przyciągania, przyprowadzenia do Syna, który jest od Ojca i który widział Ojca (6,46). Jezus uroczyście podkreśla związek między przyjęciem Go w wierze a otrzymaniem daru życia wiecznego: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne” (6,47). W zdaniu tym Pan posługuje się czasem teraźniejszym – „ma życie wieczne”. Życie wieczne nie jest zatem jakąś fantasmagorią, obietnicą, która nie wiadomo, kiedy się zrealizuje, ale rzeczywistością, której można doświadczyć już teraz. Warunkiem jest wiara w Syna Bożego.

W drugiej części dzisiejszej perykopy Jezus, powracając do tematu manny i dającego życia chleba, porównuje siebie – chleb życia z manną. Ta ostatnia była opatrznościowym darem, który podtrzymywał życie Izraelitów na pustyni. Mimo jednak swojej cudownej natury, manna nie dawała życia wiecznego: „Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli” (J 6,49). Natomiast chleb życia, który zstąpił z nieba, daje życie wieczne: „Kto go je, nie umrze” (J 6,50). Pożywienie dające nieśmiertelność jest aluzją do drzewa życia z rajskiego ogrodu. Wg Księgi Rodzaju, w wyniku nieposłuszeństwa Adama i Ewy, Bóg wydalił ich z ogrodu, pozbawiając możliwości spożywania owoców z owego drzewa. Mówiąc o tym, że każdy, kto będzie jadł chleb życia zstępujący z nieba, będzie miał życie wieczne, Jezus zapowiada ponowne otwarcie drogi do raju i utraconego drzewa nieśmiertelności. W świetle biblijnej symboliki spożywanie chleba z nieba może oznaczać przyjęcie Jezusa jako źródła duchowej mądrości. Pan jednak ma na myśli coś więcej: „Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało, [wydane] za życie świata” (6,51). Umierając na krzyżu, Pan oddał swoje życie w akcie doskonałej miłości i posłuszeństwa wobec Ojca. Jego ciało, przemienione w chwili zmartwychwstania, stało się źródłem życia wiecznego dla całego świata.

W czym lub kim upatruję zabezpieczenie mojego życia? Czy mam świadomość, że już teraz, żyjąc na ziemi i karmiąc się ciałem Jezusa, mogę doświadczać wieczności?

Aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne

Środa, 29 kwietnia

J 6,35-40

Odpowiedział im Jezus: «Ja jestem chlebem życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie. Powiedziałem wam jednak: Widzieliście Mnie, a przecież nie wierzycie. Wszystko, co Mi daje Ojciec, do Mnie przyjdzie, a tego, który do Mnie przychodzi, precz nie odrzucę, ponieważ z nieba zstąpiłem nie po to, aby pełnić swoją wolę, ale wolę Tego, który Mnie posłał. Jest wolą Tego, który Mnie posłał, abym nic nie stracił z tego wszystkiego, co Mi dał, ale żebym to wskrzesił w dniu ostatecznym. To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne. A Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym».

W zdaniu, które kończy wczorajsze i rozpoczyna dzisiejsze czytanie ewangeliczne, występuje pierwsze z siedmiu samookreśleń Jezusa, które możemy napotkać na kartach Janowej Ewangelii. Pan mówi do zgromadzonych wokół siebie Żydów: „Ja jestem chlebem życia” (J 6,35). W innych miejscach, posługując się formułą „Ja jestem…”, w której pobrzmiewa echo starotestamentalnego imienia Boga – „Jestem, który jestem” (Wj 3,14), Jezus przypisuje sobie także tytuły: „światłość świata” (por. J 8,12; 9,5), „brama” (10,9), „dobry pasterz” (10,11.14), „zmartwychwstanie i życie” (11,25), „droga, prawda i życie” (14,6) oraz „prawdziwy krzew winny” (15,1.5). Wszystkie powyższe tytuły podkreślają kolejne aspekty tożsamości i zbawczej misji Syna Bożego. Jako „chleb życia” jest On darem Ojca, który niczym pokarm ma podtrzymywać życie wierzących. Określenie to wpasuje się w biblijną tradycję obrazowania Bożej mądrości i Prawa za pomocą pożywienia. Spożywanie powyższych darów polegało na pozwoleniu, by przenikały one do wnętrza i przemieniały sposób życia Izraelitów. W przypadku „chleba życia”, jakim jest Syn Boży, chodzi o całkowite przylgnięcie do Jego osoby i poddanie mądrości wyrażonej w Jego nauce (por. 1,12-13).

Objawienie przyniesione przez Jezusa spotyka się z niewiarą ze strony Żydów: „Widzieliście Mnie, a przecież nie wierzycie” (6,36). Dzięki znakowi rozmnożonego chleba oraz słowom przez Niego wypowiadanym tłum zaczyna rozumieć, że On jest kimś większym niż Mojżesz. Żydzi nie są jednak jeszcze gotowi przyjąć Go takim, jakim jest. Nie są jeszcze w stanie w Niego uwierzyć. Dlatego Pan w dalszych swoich słowach powraca do tematu dzieła zamierzonego przez Ojca, który ma polegać na wierze w Tego, którego On posłał (6,27-29): „Wszystko, co Mi daje Ojciec, do Mnie przyjdzie, a tego, który do Mnie przychodzi, precz nie odrzucę, ponieważ z nieba zstąpiłem nie po to, aby pełnić swoją wolę, ale wolę Tego, który Mnie posłał” (6,37-38). To Ojciec jest tym, który „pracuje” nad ludzkim sercami i sprawia, że stają się one zdolne uwierzyć w Jezusa. Poddanie się działaniu Ojca będzie skutkować wejściem w jedność z Synem w życiu ziemskim oraz wskrzeszeniem w dniu ostatecznym (w. 40). Życie, które mają otrzymać wszyscy karmiący się Jezusem – „chlebem z nieba”, ma wymiar wieczny.

Nasza codzienność nie jest zlepkiem przypadkowych wydarzeń, sytuacji i spotkań, lecz czasoprzestrzenią, w której Bóg Ojciec przygotowuje nas na przyjęcie Jego Syna. Kto w ten sposób patrzy na swoje życie, dostrzega, że sukces nie jest tylko sukcesem, choroba nie jest tylko chorobą, a spotkanie z bliźnim nie jest tylko sytuacją, którą można opisać pod kątem socjologicznym, kulturowym czy antropologicznym. Podobnie jak w przypadku starotestamentalnych Izraelitów, Ojciec czyni z nami historię zbawienia, dzieło, którego celem jest obdarowanie nas życiem w Synu i Duchu Świętym.

Czy dostrzegam w mojej codzienności wyrazy Bożej woli? Czy pozwalam, by Bóg kształtował mnie przez wydarzenia, których jestem uczestnikiem? Czy patrzę na moje życie w perspektywie wieczności?